Majewski rozpoczął przygotowania w październiku, jak dotąd wykonał około 3000 treningowych prób, wywalczył też brąz na halowych MŚ. "Machałek" po listopadowej operacji kolana mógł zabrać się za trening dopiero na początku tego roku, ale dyskiem machnął już 2700 razy.
Na prośbę "Super Expressu" obaj lekkoatleci Orlen Teamu na stadionie warszawskiej AWF rozegrali pomiędzy sobą pierwszy konkurs letniego sezonu. Stanął zakład o beczkę piwa: kto rzuci lepiej sprzętem kolegi?
Mistrz olimpijski spisał się godnie. Rzucił dyskiem na odległość 49,50 m, czyli 71 procent rekordu życiowego kolegi (69,83 m). Z kolei Małachowski pchnął kulą tylko 12,50 m (57 procent rekordu życiowego Tomasza - 21,95 m). Beczka piwa powędrowała więc w ręce Majewskiego.
- Nie dziwi mnie wygrana - cieszy się kulomiot, który jest wielkim miłośnikiem piwa. Małachowski także bardzo lubi napój z pianką, jednak tym razem będzie musiał obejść się smakiem.
Dyskobol mimo przegranego zakładu nie załamuje rąk. - Najważniejsze, że nie mam poważnych problemów zdrowotnych. Na treningach rzucałem już 65 metrów, celem na ten sezon jest 70 metrów, co powinno dać medal w Londynie - deklaruje srebrny medalista z Pekinu.