Londyn 2012. Wioślarze chcą zaatakować podium

2012-07-25 4:00

Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie polska wioślarska czwórka podwójna była tak silna, że nazwano ich Dominatorami. Wtedy zdobyli złoto. Do Londynu nie jadą jako faworyci, ale chcą zaatakować podium "z drugiego szeregu".

Rok temu kontuzja wyeliminowała szlakowego Dominatorów, Adama Korola (38 l.). Od tego zaczęły się kłopoty i porażki. - Wkradły się błędy techniczne we wprowadzaniu wioseł w wodę i wykończenia pociągnięcia nimi. Przez to zaburzony był rytm wiosłowania - wyjaśnia Korol.

Niektóre drobne błędy udało się wyeliminować, innych nie usunięto, ale złagodzono ich złe skutki. - Łódka pływa szybciej i to nas podbudowuje. Nie jedziemy do Londynu w roli faworytów, nie ciąży na nas presja i to też daje pewien komfort psychiczny - argumentuje szlakowy Korol.

Optymistycznie patrzy także uznawany za "dowódcę" osady 41-letni Marek Kolbowicz. - Złych naleciałości technicznych wprawdzie nadrobić się w pełni nie dało, ale za to wzmocniliśmy się motorycznie, nieco "przypakowaliśmy" w siłowni. Jesteśmy wytrzymalsi i mamy więcej zdrowia niż cztery lata temu w Pekinie. Znów zaczęliśmy szybko pływać na treningach. Z czterech sekund straty, jakie mieliśmy do podium w tegorocznych startach, nadrobiliśmy… pięć - deklaruje wioślarz ze Szczecina.

Kolbowicz może już w tym roku poszczycić się sukcesem: uzyskał doktorat na uniwersytecie w Szczecinie z dziedziny przygotowania sportowca. - Swój wiek traktuje jako zaletę. Nie czuję ani wypalenia, ani wyeksploatowania. Efekty treningowe wypadają bardzo dobrze. Nie jestem piątym kołem u wozu w tej czwórce - twierdzi 41-latek.

Doktor Kolbowicz uważa, że powodem kłopotów technicznych, jakie ich trapią, są zmiany mentalności młodszych partnerów po odniesionych sukcesach (Jeliński ma 32 lata, Wasielewski - niespełna 28).

- Kilka lat temu wystarczyło jedno hasło i błędy znikały - wspomina. - A teraz koledzy są mistrzami i czują się nimi, tak jak ja z Adamem. Nabrali pewności siebie, wydaje im się, że wiedzą, jak wygrywać. Owszem, słuchają uwag, ale robią inaczej.

Ich główni rywale na olimpijskim torze to czwórki Chorwacji, Niemiec, Rosji, Estonii, Włoch i Australii. Wyścig eliminacyjny już w najbliższą sobotę.

- Wierzę, że znajdziemy się w gronie finalistów - mówi "kapitan" Kolbowicz. - A potem? Potrzebna nam kropka nad "i" i będzie olimpijski medal.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze