Rok temu kontuzja wyeliminowała szlakowego Dominatorów, Adama Korola (38 l.). Od tego zaczęły się kłopoty i porażki. - Wkradły się błędy techniczne we wprowadzaniu wioseł w wodę i wykończenia pociągnięcia nimi. Przez to zaburzony był rytm wiosłowania - wyjaśnia Korol.
Niektóre drobne błędy udało się wyeliminować, innych nie usunięto, ale złagodzono ich złe skutki. - Łódka pływa szybciej i to nas podbudowuje. Nie jedziemy do Londynu w roli faworytów, nie ciąży na nas presja i to też daje pewien komfort psychiczny - argumentuje szlakowy Korol.
Optymistycznie patrzy także uznawany za "dowódcę" osady 41-letni Marek Kolbowicz. - Złych naleciałości technicznych wprawdzie nadrobić się w pełni nie dało, ale za to wzmocniliśmy się motorycznie, nieco "przypakowaliśmy" w siłowni. Jesteśmy wytrzymalsi i mamy więcej zdrowia niż cztery lata temu w Pekinie. Znów zaczęliśmy szybko pływać na treningach. Z czterech sekund straty, jakie mieliśmy do podium w tegorocznych startach, nadrobiliśmy pięć - deklaruje wioślarz ze Szczecina.
Kolbowicz może już w tym roku poszczycić się sukcesem: uzyskał doktorat na uniwersytecie w Szczecinie z dziedziny przygotowania sportowca. - Swój wiek traktuje jako zaletę. Nie czuję ani wypalenia, ani wyeksploatowania. Efekty treningowe wypadają bardzo dobrze. Nie jestem piątym kołem u wozu w tej czwórce - twierdzi 41-latek.
Doktor Kolbowicz uważa, że powodem kłopotów technicznych, jakie ich trapią, są zmiany mentalności młodszych partnerów po odniesionych sukcesach (Jeliński ma 32 lata, Wasielewski - niespełna 28).
- Kilka lat temu wystarczyło jedno hasło i błędy znikały - wspomina. - A teraz koledzy są mistrzami i czują się nimi, tak jak ja z Adamem. Nabrali pewności siebie, wydaje im się, że wiedzą, jak wygrywać. Owszem, słuchają uwag, ale robią inaczej.
Ich główni rywale na olimpijskim torze to czwórki Chorwacji, Niemiec, Rosji, Estonii, Włoch i Australii. Wyścig eliminacyjny już w najbliższą sobotę.
- Wierzę, że znajdziemy się w gronie finalistów - mówi "kapitan" Kolbowicz. - A potem? Potrzebna nam kropka nad "i" i będzie olimpijski medal.