Czekam jeszcze na ostateczne wyniki badań, które będą późnym wieczorem, ale sytuacja wygląda nieciekawie. Na tą chwilę mój start w Londynie jest wykluczony – mówi nam Maja.
Super Express: - Co już zdiagnozowali lekarze?
Maja Włoszczowska: - Pierwsze opinie były bardzo dobre, kolejne już znacznie gorsze. Mam złamane dwie kości śródstopia, a nie tak jak wcześniej informowano - jedną. Ale jeszcze większym problem są więzadła. Oby nie były zerwane.
- Kiedy zorientowała się pani, że start w igrzyskach jest zagrożony?
- Już trzydzieści sekund po upadku. Był ból, krzyk i łzy, ale cóż miałam zrobić?! Trzeba żyć dalej i walczyć o powrót do zdrowia.
Przed badaniami miała pani jednak nadzieję, że uraz nie jest na tyle poważny, żeby zamknąć drogę na olimpiadę...
Mała nadzieja tli się cały czas... Jeszcze będąc we Włoszech rozmawiałem telefonicznie z doktorem Fickiem, który pocieszał mnie, że w medycynie sportowej różne cuda się zdarzają, że będziemy walczyć, więc walczymy...
- Noga bardzo boli?
Mam założony tymczasowy opatrunek gipsowy. Kiedy noga jest unieruchomiona, to nie boli. Gdy tylko nią poruszę, ból jest straszny.
Maja Włoszczowska opowiada o fatalnym upadku: Ból, krzyk i łzy - WYWIAD
2012-07-23
19:07
Dramat Mai Włoszczowskiej (29 l.). Wszystko wskazuje na to, że kolarka górska, która była naszą wielką nadzieją na olimpijskie złoto, nie pojedzie na igrzyska do Londynu. Kontuzja, której nabawiła się we włoskim Livigno przekreśla cztery lata jej ciężkiej pracy.