- Nie jestem zdziwiona, że wygrałam - mówi Białecka. - Olimpijski paszport to był mój główny cel na ten rok. Po raz trzeci walczyłam o niego. Pracowałam bardzo ciężko i zrobiłam gigantyczny postęp. 28 lat, jakie będę miała za rok, to bardzo dobry wiek na taki debiut. I w żadnym razie nie jest mi "łyso", że wyprzedziłam Zosię. Wygrałam uczciwie. A Zosia pewnie nie odpuści i może powalczy o następne igrzyska.
Małgorzata bardzo wysoko ceni Klepacką. Zarazem uważa, że są zupełnie odmiennymi zawodniczkami.
- Zosia świetnie radzi sobie ze stresem. Dobrze żegluje przy silnych wiatrach, ale też przy średnich i słabych - ocenia gdynianka. - Jazdy przy silnym wietrze mogłabym się od niej uczyć. A moje zalety to ciężka praca i przygotowanie wydolnościowe.
Zaczynała sportową przygodę w szkole sportowej od koszykówki. Uprawiała ją przez sześć lat. Startowała też w pływaniu, biegach i triatlonie.
Zobacz: Zofia Klepacka NIE MA SZANS na wyjazd do Rio de Janeiro!
- Byłam w pierwszej piątce szkolnej drużyny koszykówki. Ale inne dziewczyny zaczęły rosnąć, a ja ze swoimi 164 centymetrami stałam się za niska nawet jak na rozgrywającą - wspomina z westchnieniem. - Gdy miałam trzynaście lat, tata i wujek zapisali mnie do sekcji windsurfingu w SKŻ. Klub nie bardzo chciał, bo byłam "za stara", ale tata się uparł. I już w trzecim starcie odniosłam pierwsze zwycięstwo.
Miała 16 lat, gdy została mistrzynią Europy i wicemistrzynią świata juniorek na desce z żaglem. Ale na "dorosły" medal wielkiej imprezy czekała aż do maja tego roku: wywalczyła srebro ME, przed Klepacką, z którą zwykle przegrywała. Jak się miało potem okazać - na wagę startu w igrzyskach.
Jej hobby to pisanie internetowego bloga w formie pamiętnika oraz. gotowanie.
- Preferuję kuchnię włoską i śródziemnomorską. A gotuję sama nawet na zgrupowaniach, stąd nie mam problemów z dietą (śmiech). Moje specjalności to tagliatelle z łososiem i rukolą, różne sałatki i dania rybne. W końcu jestem znad morza. - podkreśla.