- Ten złoty medal mistrzostw Europy to żaden cud. Przecież nie traci się umiejętności żeglowania z dnia na dzień. Po nieudanych startach przeprowadziłem sam ze sobą poważną rozmowę, zrobiłem sobie rachunek sumienia - opowiada "Super Expressowi" Kusznierewicz.
- Wyeliminowałem błędy i obrałem właściwy kurs. Nie myślałem o wynikach, powtarzałem sobie w stylu Adama Małysza, żeby oddać dwa dobre skoki. I to przyniosło efekt.
Ma już dwa medale
Kusznierewicz zna już smak olimpijskich sukcesów: w Atlancie (1996) zdobył złoto, w Atenach (2004) wywalczył brąz (oba medale w klasie Finn). - Mam nadzieję, że na olimpijskim akwenie w Weymouth będzie mocno wiało, bo zauważyłem, że przy słabych wiatrach nie idzie nam dobrze. Silne wiatry będą pomagały i nam, i deskarzom - Zosi Klepackiej oraz Przemkowi Miarczyńskiemu. Może nawet uda się przywieźć kilka medali...
Głównym rywalem Kusznierewicza i Życkiego będzie broniący tytułu Brytyjczyk Iain Percy, który nie startował w mistrzostwach Europy. - Jesteśmy w stanie z nim rywalizować. Mamy chyba wszystko, czego potrzebujemy, między innymi łódkę wyprodukowaną w Stanach Zjednoczonych - wyjaśnia polski żeglarz.
Treningi w Weymouth
- W Weymouth będziemy trenowali przez ponad sześć tygodni. Każdym uchem nasłuchuję i chyba wiem, co robią Anglicy. Ale trzeba pamiętać, że oni są mistrzami kamuflażu, więc mogą wyciągnąć jakąś nową broń z ukrycia - dodaje.