"Super Express": - Pięć dni po wywalczeniu medalu wygrała pani konkurs w słowackiej Dubnicy ze znakomitym wynikiem 78,22 m, tylko o 24 cm gorszym od rekordu Polski...
Anita Włodarczyk: - Podeszłam do tego startu zupełnie odwrotnie niż w Moskwie. Zero stresu i pobudzenia. Ta najlepsza próba nie była zresztą idealna, bo przed wyrzutem pochyliłam tułów. Mało tego, nie wiedziałam, że konkurs liczy tylko cztery kolejki. Kiedy po czwartym rzucie, tym najlepszym, szłam po wskazówki do trenera, usłyszałam, że już po wszystkim. Ale nie ma czego żałować. Wolę dalej rzucić w Warszawie. Może do trzech razy sztuka, by pokusić się o odległość 80 metrów
- Czyli nie rezygnuje pani z ataku na granicę 80 metrów w tym roku?
- Po mistrzostwach świata myślałam o niej, jednak nie byłam pewna, na co będzie mnie stać. Teraz wiem, że to możliwe. Zeszło ze mnie nadmierne ciśnienie i chcę poprawić tegoroczny wynik. Czuję, że jest rezerwa.
- Memoriał Skolimowskiej to chyba szczególna okazja dla takiego celu.
- Będę rzucała w rękawicach Kamili, które dostałam od jej ojca przed wygranymi mistrzostwami świata w Berlinie. I używanym przez nią młotem, który mam od ponad trzech lat. Właśnie nim ustanowiłam rekord świata (78,30 m) w czerwcu 2010 roku.
Bilanse starć miotaczy
Anita Włodarczyk (78,46 m w 2013 roku) - Tatiana Łysienko (78,80 m w 2013 r.) 12:9 w całej karierze i 2:1 w 2013 r.
Paweł Fajdek (82,27 m w 2013 r.) - Krisztian Pars (82,40 m w 2013 r.) 3:17 w karierze i 1:5 w 2013 r.
Piotr Małachowski (71,84 m
w 2013 r.) - Robert Harting (69,91 m w 2013 r.) 15:39 w karierze i 1:4 w 2013 r.