Michał Listkiewicz

i

Autor: East News

Michał Listkiewicz: Do przyjaciół z Majdanu

2014-02-25 3:00

Tragiczne wydarzenia w Kijowie przywołują we mnie obrazy radosnych chwil wspólnej walki o organizację EURO 2012. Tylu wspaniałych ludzi wtedy poznałem, tak wielu przyjaciół pozostawiłem na Ukrainie. Nie wiem, czy wszyscy żyją, czy któryś nie zginął na Majdanie. W swojej bezradności mogę tylko zawołać: trzymajcie się, ukraińscy przyjaciele! Wspomnijcie radosną chwilę sprzed siedmiu lat, gdy Michel Platini otworzył w Cardiff brązową kopertę i ogłosił światu: Polska i Ukraina! Niech to wielkie wspólne dzieło dodaje Wam otuchy. W podróży do premier Julii Tymoszenko towarzyszył nam kiedyś brzuchaty facet w rozciągniętym swetrze. Nie krył się z rusofobią, okazał się korespondentem wielkiej polskiej gazety w Moskwie. Skoro antysemita był kiedyś członkiem kościelnej komisji dialogu polsko-żydowskiego, to i rusofob w Rosji nie dziwi. Pan ten napisał nawet książkę oceniającą igrzyska w Soczi. Wróżbita - ocenił wydarzenie jeszcze przed jego rozpoczęciem!

Onanizowanie się zwane też masturbacją to czynność bardzo intymna. Bez sensu upublicznił ją wzięty publicysta Paweł Zarzeczny, tytułując swój felieton "Nie onanizujmy się medalami w Soczi". Czynienie tego ciężkimi metalowymi medalami może być niebezpieczne i spowodować bezpłodność, drogi Pawle. A odbieranie Polakom radości z sukcesów naszych sportowców w Soczi jest skazane na niepowodzenie. Bródka, Kowalczyk i Stoch są naszymi idolami i żaden felieton tego nie zmieni. Obsceniczny gest Wojtka Szczęsnego podczas schodzenia z boiska w meczu z Bayernem chluby mu nie przynosi. Emocje to nieodłączna część sportu, ale profesjonalista musi nad nimi panować.

Hokej na lodzie to wciąż piękna gra, po warunkiem że nie gra polska liga. Bezbramkowy (!) mecz Rosji ze Słowacją był bardziej pasjonujący niż widowisko piłkarskie z wieloma golami. Do tego komentarz Dariusza Szpakowskiego. Uczcie się, młodzi, choć zapewne dogonienie Tomaszewskiego, Szpakowskiego i Zimocha to dla was "mission impossible".

Szczerze: nie obejrzałem jeszcze w tym roku meczu piłkarskiego. Wystarczył mi turniej "sokolików" w Siedlcach. Legenda miejscowego TKKF Jerzy Mateuszak przy wielkim wsparciu mięsnego potentata z Sokołowa od wielu lat organizuje turniej na najwyższym poziomie. Siedleckie nie jest miejscem, gdzie wszystkim dzieciom żyje się wesoło. Dlatego chwile radości ofiarowane im przez Mateuszaka są więcej warte niż pozorowane działania wielu państwowych instytucji.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze