- Nie było systemu promowania prężnych sportów, a odpowiedzialność za wynik była rozmyta - oceniła dotychczasowy system minister Mucha.
Na sport wyczynowy z budżetu państwa w roku 2013 przewidziano 175 milionów zł. Żaden związek nie dostanie więcej niż dotąd. Dziesięć z nich, reprezentujących sporty olimpijskie (np. narciarstwo, pływanie, ciężary, cztery gry zespołowe), ma otrzymać tyle samo co w roku 2012. Dziewięć innych (np. lekkoatletyka, kajakarstwo, łyżwiarstwo szybkie, biathlon, tenis)
- o 10 proc. mniej. Inne - o 20 albo 30 proc. mniej. Dyscypliny nieolimpijskie otrzymają zapewne połowę tego co dotychczas, a w przyszłym roku niektóre z nich (baseball, taniec sportowy, kręglarstwo, bilard, wędkarstwo i inne) całkowicie stracą dotację.
Prekursor kick boxingu w Polsce i prezes PZKick, Andrzej Palacz widzi ciemne chmury przed tą nieolimpijska dyscypliną, która tradycyjnie przynosi "worki" medali w imprezach mistrzowskich:
- W 2012 roku otrzymaliśmy z ministerstwa 800 tysięcy złotych. Wystarczyło na pokrycie jednego obozu szkoleniowego i jednego wyjazdu na zawody dla każdej z sześciu formuł w kick boxingu. Jeśli dotacja spadnie o połowę, trzeba będzie zapewne zrezygnować ze zgrupowań albo wybrać wiodące dwie-trzy formuły i na nich się skoncentrować - przewiduje Andrzej Palacz.
Mistrz olimpijski w skoku gimnastycznym i poseł na Sejm z listy PO Leszek Blanik dostrzega strony pozytywne:
- To krok w dobrym kierunku, o ile środowisko zdoła przebudzić prezesów i działaczy do pracy, do dbania o rozwój sportu. W znanym mi Polskim Związku Gimnastycznym pojawiłem się w minionym roku z kontraktem sponsorskim na rzecz juniorów młodszych do lat 18. Usłyszałem, że dla biura związku byłaby to dodatkowa robota.