– Już dwa lata temu byłam gotowa, by zwyciężać, ale stres i brak koncentracji pokonywał zdolności. Teraz pomogła mi większa pewność siebie i upór, który mam po tacie, pilocie samolotów – mówi podopieczna trenera Piotra Siegoczyńskiego (42 l.).
Wkrótce kończy studia technologii żywności i dietetyki w Warszawie. Potrafi lepiej zadbać o figurę niż sensatki opowiadające, jaką to karierę robią w Paryżu czy Mediolanie. Na jej ciele nie widać też śladów walki.
– Bardzo rzadko zdarzają mi się drobne urazy szczęki, wybite palce czy siniaki. Nie mam zniekształconego nosa ani nie jestem „przypakowana”. Inaczej pewnie bym się zastanawiała, czy ze sportem nie skończyć – nie ukrywa.
Sport wpływa pozytywnie nie tylko na jej kobiecość, ale i usposobienie.
– Jestem żywa, radosna. Lubię tańczyć, szczególnie hip-hop i rytmy latynoskie. Nie zależy mi nawet, żeby moi koledzy wiedzieli, jaki sport uprawiam – opowiada.
Mistrzyni kickboxingu nie znosi używać umiejętności poza matą. Ale...
– Kiedyś z siostrą po dyskotece zaszłyśmy do McDonalda, stanęłyśmy w kolejce. Awanturował się w niej jakiś pijany, przepychał się, szarpnął siostrę. Powiedziałam, żeby zwrócił się do mnie. Usłyszałam bardzo wulgarne słowo i nawet nie wiem, jak wyprowadziłam dwa prawe proste na szczękę.