Najpierw szach, a potem w pysk

2008-07-18 4:00

Kto powiedział, że boks to nie jest sport dla intelektualistów? Holenderski wynalazca i artysta Iepe Rubingh udowadnia, że można łączyć obie pasje. W tym celu założył federację WCBO, która od kilku lat prowadzi pojedynki w... bokserskich szachach.

Jak widać, uczestnicy udanie łączą wysiłek fizyczny z umysłowym. W jednej rundzie przestawiają figury na szachownicy, w kolejnej mogą przestawić szczękę rywalowi.

Mecz składa się maksymalnie z jedenastu rund. Zmagania zaczynają się 4-minutową partią szachów, potem 2 minuty walki bokserskiej i tak dalej na zmianę. Każdy z przeciwników ma 12 minut na zakończenie partii szachowej. Pojedynek można wygrać albo głową - dając mata, albo pięściami - przez nokaut, albo decyzją sędziów.

Najnowsze