Katarzyna Zillmann to postać, o której przed igrzyskami w Tokio wiedzieli jedynie miłośnicy wioślarstwa. Jej występ w stolicy Japonii zmienił wszystko, a sama wioślarka stała się rozpoznawalna w całym kraju. O wywiadzie, którego udzieliła Telewizji Polskiej, było głośno jeszcze po zakończeniu imprezy. Zillmann oficjalnie dokonała coming-outu na antenie publicznej telewizji, co wprawiło w osłupienie wszystkich obserwatorów igrzysk. Natychmiast zdobyła ona popularność, a w programie „Za linią mety” opowiedziała historię, która zszokuje każdego kibica.
Katarzyna Zillmann szczerze o homoseksualizmie. Tak przed laty zareagował jej trener
Całą rozmowę „Za linią mety" możecie obejrzeć poniżej:
Drobnostka, która niemal pozbawiła Zillmann medalu
Zanim nadarzy się okazja do zdobycia olimpijskiego medalu, trzeba na taką imprezę dojechać. Okazuje się, że ogromne problemy z transportem do Tokio miała przyszła wicemistrzyni olimpijska. Wioślarka napotkała na swojej drodze do Japonii niespodziewane trudności, które mogły zakończyć jej marzenia o sukcesie na igrzyskach.
Zjawiskowa blondynka to ukochana kata Anglików! Bohater kadry kocha Żurek
- Tydzień przed lotem zorientowałam się, że mój paszport zaginął. Od razu posłałam mamę do mieszkania, potem Julię, bo uznałam, że może mama nie była w stanie go znaleźć. Jednak Julia też nie odnalazła dokumentu. Zaczęły się nerwowe telefony do PKOL, PZTW, klubu, żeby coś wymyślić. Okazało się, że żona mojego trenera klubowego ma znajomości w urzędzie paszportowym. Załatwiła mi termin wizyty na następny dzień, a ja pędziłam z Wałcza, żeby złożyć wszystkie papiery i otrzymać paszport przed wylotem. Naprawdę się stresowałam – wyznała Zillmann w rozmowie z Michałem Kozłowskim.
O całej nerwowej sytuacji przez dłuższy czas nie wiedziały partnerki Zillmann z osady. Wioślarka starała się załatwić sprawę bez większego rozgłosu, a o wszystkim poinformowała koleżanki w chwili wyjazdu z Wałcza. - Dopiero przed wyjazdem z Wałcza powiedziałam o tej sytuacji partnerkom. Przyznaję, nie były zdziwione. Uspokoiłam je, że wszystko jest już załatwione. Dziękuję pani z urzędu za sprawne załatwienie tematu. Mam dla niej prezent z Tokio, przekażę go w Toruniu – opowiedziała zakłopotana wioślarka.