Bielecki ogolił głowę i Danię

2009-02-02 8:00

- Przez cały turniej pamiętaliśmy o słowach naszego hymnu. I to nam pomogło wyjść, za przeproszeniem, z niezłego gów... - mówił rozemocjonowany trener Bogdan Wenta.

O tym, że turniej w Chorwacji zakończył się dla Polaków wielkim sukcesem, zadecydował wczorajszy mecz o trzecie miejsce z Danią.

- Spodziewaliśmy się, że to nie będzie piękna reklama piłki ręcznej. Nastawialiśmy się raczej na twardą walkę, wiedzieliśmy, że trzeba będzie się bić - opowiadał Wenta (48 l.), który drugi raz doprowadził swoich podopiecznych do medalu mistrzostw świata. Polacy nie byli także faworytami bukmacherów, ale rozbili Duńczyków aż 31:23!

Wszyscy reprezentanci Polski stanęli wczoraj na wysokości zadania, ale najlepiej zagrał Karol Bielecki (27 l.). Do tej pory imponujący atomowym rzutem wielkolud nie spełniał w Chorwacji ogromnych nadziei, jakie pokładali w nim polscy kibice. Przed meczem o 3. miejsce postanowił zgolić rudą czuprynę i to pomogło! Lewy rozgrywający polskiej kadry zdobył aż 10 goli!

- No, nareszcie Karol ciągnął nam wynik - śmiał się Mariusz Jurasik (33 l.).

- Co rzucał, to wpadało - kręcił z uznaniem głową Krzysztof Lijewski (26 l.).

Bieleckiego chwalił też trener Duńczyków.

- Gratuluję mu świetnego meczu. Prawdę mówiąc, po poprzednich spotkaniach Polaków, w których nie grał najlepiej, dziś mocno nas zaskoczył - przyznaje trener Ulrik Wilbek (51 l.).

Sam bohater po meczu przyznał skromnie, że nawet nie wie, ile zdobył goli.

- To jest zupełnie nieważne. Najważniejsze, że cały nasz zespół zdobył ich więcej niż Duńczycy - stwierdził.

Fantastyczne zwycięstwo nad Danią to piękne zakończenie niezwykłego turnieju w Chorwacji. Kiedy do drugiej rundy awansowaliśmy z zerowym dorobkiem punktowym, byliśmy - jak to obrazowo opisał trener Wenta - w "niezłym g...". Ale potem wszystko zaczęło się układać po naszej myśli. Rywale gubili punkty, a my spisywaliśmy się wybornie. W półfinale z Chorwacją (23:29) nie mieliśmy większych szans, ale już w meczu z Danią potwierdziliśmy wielką klasę.

- Po porażce z Niemcami ciężko było wierzyć, że ten turniej tak się dla nas skończy. Ale właśnie dlatego piłka ręczna to taki fantastyczny sport. Kocham to! - krzyczał rozradowany Sławomir Szmal (31 l.), który zapytany, w jaki sposób będzie świętował sukces, przyznał bez ogródek z rozbrajającą miną: - Zamierzam pić alkohol!

Popularny "Kasa" i jego koledzy przeszli w Chorwacji do historii polskiego sportu. Jeszcze żadna drużyna, w żadnej dyscyplinie zespołowej nie wracała z medalami z dwóch kolejnych mistrzostw świata.

- A to nie koniec pięknej przygody. Dopóki istnieje ta grupa ludzi, to możemy zdobywać kolejne medale! - nie ma wątpliwości Szmal.

Najnowsze