Głośno zrobiło się o nim przed kilkoma dniami. W młodzieżowej Lidze Mistrzów Schikowski w dziesięć minut trzy razy pokonał bramkarza Celticu Glasgow (4:1). Wcześniej trafił z Barceloną.
- Wyczyn Floriana docenili nawet rywale - opowiada Artur Schikowski, ojciec reprezentanta Polski juniorów. - Po meczu trener szkockiego klubu podarował mu dres Celticu. Syn traktuje futbol poważnie, nie w głowie mu imprezy. Po powrocie do domu poszedł jeszcze pobiegać, potem wziął kąpiel z lodem, a o 23 był już w łóżku.
Schikowski od pięciu lat jest piłkarzem Borussii, ma z nią kontrakt juniorski, który kończy się w 2017 roku. Opiekun U-19 Thomas Flath, a także Oliver Neuville, który jest w sztabie szkoleniowym zespołu juniorów, doceniają jego talent i pracowitość, widzą też wielkie postępy. "Maszyna do goli" - powiedział o nim Neuville.
- Florek to team player - podkreśla jego tata. - Czasami jest jak psycholog. Kiedyś został wybrany na najlepszego gracza turnieju, ale po nagrodę nie poszedł sam, lecz zabrał ze sobą chłopaka, który mało grał. Swoim stylem gry potrafi zmotywować kolegów i poprowadzić do sukcesu. Jednak wie, że jeden gracz sam nie wygra meczu - opisuje syna, który w maju zdał maturę i teraz koncentruje się na karierze, która jest jego największym marzeniem. A po jej zakończeniu może będzie studiował medycynę sportową.
Młody piłkarz nie miał dylematu, którą reprezentację wybrać. Zadeklarował to podczas turnieju dzieci w Gdyni, na który przyjechał z Bayerem Leverkusen.
- To właśnie tam po raz pierwszy padło pytanie: dla którego kraju będziesz grał? Odpowiedział zdecydowanie, że dla Polski. To była jego pierwsza deklaracja, a miał... 8 lat!
Reprezentant Polski do lat 19 urodził się i wychował w Niemczech.
- W okolicach Raciborza, skąd pochodzi rodzina żony, syn spędzał wakacje. Identyfikuje się z Polską - zaznacza ojciec.
Pomocnik Borussii docenia klasę reprezentantów Polski.
- Wzorem jest Krychowiak - mówi nestor rodu. - Szacunkiem darzy Lewandowskiego za jego bramki. Po prostu syn kibicuje wszystkim naszym kadrowiczom - kończy Artur Schikowski, którego rodzina pochodzi z Górnego Śląska, a do Niemiec wyjechała w latach 70.