Polonia, zajmująca pierwsze miejsce w grupie, była zdecydowanym faworytem w meczu przeciwko Pancyprians NY – drużynie zajmującej ostatnie miejsce w tabeli.
Od pierwszych minut meczu Poloniści próbują kontrolować grę i jak najszybciej strzelić bramkę. Po kilku zmarnowanych okazjach, napastników Polonii wyręcza obrońca, który w trakcie niefortunnej interwencji strzela samobójczego gola.
Następne bramki są tylko kwestią czasu… Po strzale Wesley Drelicha i dwóch bramkach Marka Rakowskiego Polonia wychodzi na – wydawałoby się – spokojne prowadzenie.
Nic bardziej mylnego! Poloniści zaczynają grać nonszalancko, a nawet bezmyślnie, co wykorzystują rywale i w krótkim odstępie czasu strzelają trzy bramki. Ostatnie minuty meczu to nieustępliwe ataki i próby doprowadzenia do remisu przez Pancyprians oraz obrona korzystnego wyniku przez Polonistów.
– Zagraliśmy dzisiaj jak podwórkowa drużyna – komentował po meczu Jarek Mieleszko.
– Wydaje nam się, że wszyscy nasi przeciwnicy są chłopcami do bicia. Nic bardziej mylnego! Każda drużyna chce mieć satysfakcję i być tą pierwszą, która nas pokona – dodaje.