"Super Express": - W wywiadzie dla naszej gazety trener Tereka powiedział, że jesteś w świetnej formie i możesz być odkryciem EURO. Przesadził?
Maciej Rybus: - Niekoniecznie. Możliwe, że wyjdą mi dwa mecze, strzelę jakieś bramki i zrobi się o mnie głośno. Na takim turnieju często rodzą się gwiazdy. Jestem lepszym piłkarzem po kilku miesiącach spędzonych w Rosji, a EURO to idealna okazja, aby to pokazać.
- Ze wszystkich polskich zawodników to ty najlepiej znasz Rosjan. To faworyt naszej grupy?
- Myślę, że tak. Niby trochę się boją Polski, głównie ze względu na to, że gramy u siebie, ale z drugiej strony i kibice, i rosyjscy piłkarze są bardzo pewni siebie. Rosjanie mają też duży atut: prawie wszyscy występują w rodzimej lidze, co sprawia, że są świetnie zgrani. Kadra opiera się na piłkarzach dwóch klubów: Zenita i CSKA Moskwa.
- To kogo powinniśmy się najbardziej obawiać?
- Aleksandra Kierżakowa z Zenita. Świetny piłkarz, który strzela dużo goli.
- A Andriej Arszawin? To najbardziej znany rosyjski piłkarz...
- Na początku pobytu w Zenicie miał trochę kłopotów, ale potem się rozkręcił. Po Kierżakowie to zagrożenie numer dwa.
- Ciebie też chwalono za mecze w lidze rosyjskiej, ale i tak mówi się, że wyjechałeś głównie po pieniądze...
- Dzięki grze w Rosji jestem lepszym piłkarzem, więc nie zgadzam się, że wybrałem się tam tylko po kasę. W Tereku mogę się wypromować, chwalą mnie i liczę na to, że zainteresuje się mną jeden z moskiewskich klubów.
- Drużyna Tereka mieszka w Kisłowodsku, ponad 300 km od Groznego. Trudno to porównywać z Warszawą...
- Kisłowodsk to górski kurort, takie Zakopane, ale jakby 20 lat temu. I dobrze, bo mogę się skupić na piłce (śmiech).
- Chwalisz ligę rosyjską, to powiedz, jak poradziłyby sobie tam czołowe polskie zespoły, Legia i Śląsk.
- Legia by sobie poradziła. A Śląsk? Chyba nie...