"Super Express": - Polska nie gra na mundialu, ale na mistrzostwach wystąpi Boniek. To może powinniśmy kibicować Hondurasowi?
Oscar Boniek Garcia: - To oczywiste! Przecież chyba w żadnym innym zespole nie ma nikogo, kto nosi imię polskiej gwiazdy. Dlatego apeluję: Polsko, dopinguj Honduras! Wprawdzie mało kto na nas stawia, ale wsparcie tym bardziej się przyda.
- Mógłbyś przypomnieć historię swojego imienia?
- Na pomysł wpadł mój tata, który kiedyś był jednym z najlepszych piłkarzy Hondurasu. Zbigniew Boniek był jego ulubionym graczem, tata podziwiał go za żywiołowość, zaciętość, charyzmę. I postanowił go uhonorować. To niby moje drugie imię, ale mało kto używa pierwszego. Wołają na mnie "Boniek" lub "El Polaco". Tylko mama od zawsze mówiła na mnie... Zbigniew.
- Kiedy pytaliśmy Zbigniewa Bońka o tę historię, mówił, że jest mu bardzo miło i że z chęcią podarowałby ci swoją koszulkę...
- Byłbym zaszczycony, gdybym otrzymał taki prezent. Albo inaczej: mam propozycję, może wasza gazeta pomogłaby ją zrealizować. Jeśli pan Zbigniew byłby zainteresowany, to podarowałbym mu moją koszulkę z mundialu, a on przesłałby mi swoją. I każdy Boniek miałby koszulkę, swoją i... Bońka. Rewelacja!
- Jakie macie szanse? Patrząc na skład waszej grupy, chyba niewielkie...
- Chile, nasz pierwszy rywal, ma świetny zespół i doskonałego trenera, mogą być odkryciem mistrzostw. To pokazuje, że będzie nam ciężko, ale stawiam 1:0 dla Hondurasu! W grupie mamy też Hiszpanię. Jak zobaczyłem, że w ostatnim sparingu rozbili Polskę 6:0, to mina trochę mi zrzedła. Ale Honduras nie ma nic do stracenia. Po tym jak awansowaliśmy na mundial, w kraju zapanowała euforia. Chciałbym znów przeżyć coś takiego, gdyby udało nam się wyjść z grupy.
- Zagracie na mundialu bez kontuzjowanego Carlo Costly'ego...
- Niestety. To wielka strata, a to byłby drugi polski akcent w naszej kadrze, bo przecież Carlo grał niedawno w waszej lidze. W tej sytuacji naszym liderem powinien być Wilson Palacios.
Zbigniew Boniek: Mam dla niego koszulkę
- Historia tego chłopaka z Hondurasu jest bardzo sympatyczna. Nieraz o niej słyszałem i jeśli "Super Express" podejmie się roli pośrednika, to bardzo chętnie wymienię się koszulką z Oscarem. Wprawdzie nigdy nie zbierałem moich trykotów, rozdawałem rodzinie, znajomym, wszystkim, którzy chcieli. Zbiór został więc uszczuplony, ale sytuacja z Oscarem jest tak wyjątkowa, że na pewno coś mu w moich zapasach jeszcze znajdę. Oczywiście ta historia sprawia, że będę trzymał kciuki za Honduras na mundialu.