Dlatego niektórzy dostają od Świętego Mikołaja rózgi. Pozostali pod choinką znajdą za to piękne prezenty.
Tomasz Adamek (32 l., boks)
- ten góral z Gilowic ma lwie serce do walki, szczękę z tytanu i charakter mistrza. Obiecał, że zdobędzie dla Polski mistrzostwo świata w boksie i zdobył, wygrywając po kapitalnej walce ze Steve'em Cunninghamem.
Michał Jeliński (28 l., wioślarstwo)
- chociaż ciężko chory na cukrzycę, wywalczył z kolegami (Kolbowiczem, Wasilewskim i Korolem) olimpijskie złoto w wyczerpującej fizycznie konkurencji: wioślarskiej czwórce podwójnej.
Roger Guerreiro (26 l., piłka nożna)
- za to, że wspaniale grał dla Polski na mistrzostwach Europy i z humorem przyjął od prezydenta RP nie tylko obywatelstwo, ale i nowe nazwisko - Pereiro.
Franciszek Smuda (60 l., piłka nożna)
- za to, że zafundował nam niezapomniane piłkarskie dreszczowce i wprowadził polską piłkę klubową ponownie na europejskie salony.
Agnieszka Radwańska (19 l., tenis)
- za historyczne osiągnięcie - awans do pierwszej dziesiątki najlepszych tenisistek świata i występ w prestiżowym turnieju Masters.
Marcin Gortat (24 l., koszykówka)
- za przebicie się z Polski do NBA. To tak, jakby reprezentacja z Wysp Bahama wywalczyła mistrzostwo świata w hokeju na lodzie. A jeszcze te "czapy", które założył Kobe Bryantowi i Pau Gasolowi. Palce lizać.
Specjalna kategoria rózga i prezent Artur Boruc (28 l., piłka nożna)
- uznanie za rewelacyjną grę na mistrzostwach Europy i rózga za największy kiks roku w meczu ze Słowacją, który może nas pozbawić awansu do finałów mistrzostw świata. O piciu i balowaniu we Lwowie litościwie milczymy.
Mirosław Drzewiecki (52 l., minister sportu)
- dumnie prężył muskuły, kiedy rozpoczął wojenkę z PZPN, wprowadzając kuratora. Zapowiadał, że uzdrowi polską piłkę, ale Michał Listkiewicz na koniec i tak był górą. Drzewiecki przegrał na całej linii, nic nie zdziałał i tylko zszargał kibicom nerwy.
Jerzy Sudoł (56 l., lekka atletyka)
- nawalony "jak stodoła" leżał na trawniku w wiosce olimpijskiej w Pekinie. A miał pomagać polskiej ekipie na trasie maratonu. Wstyd był na cały świat!
Marcin Dołęga (26 l., podnoszenie ciężarów )
- za to, że nie potrafi liczyć i słuchać się mądrzejszych. Gdyby lepiej rachował i posłuchał rad trenera Zygmunta Smalcerza, miałby co najmniej brązowy medal olimpijski w Pekinie. A może i srebrny. A skończyło się na łzach i czwartym miejscu. Medal przegrał wagą ciała i umysłu.
Janusz Wójcik (55 l., piłka nożna)
- zdecydowanie najbardziej przykry i spektakularny ze sportowych upadków. Były selekcjoner reprezentacji Polski, medalista olimpijski z Barcelony prowadzony w kajdankach do wrocławskiej prokuratury. Od tamtej pory jest jedynie Januszem W. oskarżonym o korupcję i kupowanie meczów.
Leo Beenhakker (66 l., piłka nożna)
- zapowiadał zdobycie na mistrzostwach Europy Mount Everestu, a nie zdobył nawet kreciego kopca. Wróciliśmy z EURO bez zwycięstwa. A potem jeszcze nieelegancko zaatakował trenera Piechniczka. Szczęście, że się zreflektował i przeprosił.
Sylwia Gruchała (27 l., szermierka)
- uwielbiamy ją, ale z przykrością wyciągamy rózgę za banialuki, które opowiadała po niepowodzeniach na igrzyskach (że zabrakło jej motywacji, jest zmęczona sportem). To trzeba było nie jechać do Pekinu.