W pierwszym secie kapitalnie w ataku grał Grzegorz Fijałek, świetnie bronił Prudel i kiedy nasi uciekli rywalom na sześć punktów (16: 11), zapachniało sensacją. Faworyci próbowali odrabiać straty, ale nie dali rady.
Druga partia zaczęła się od ataków podrażnionych Amerykanów, a potem był cios za cios, punkt za punkt. Zadziwiająco często mylił się wyśmienity zazwyczaj Rosenthal, a nasi grali jak natchnieni i uciekali 16:13, 17:13, 18:14, 19:14. Rywale nie wiedzieli, co się dzieje. Męczarnie Amerykanów zakończył Mariusz Prudel i wielka niespodzianka stała się faktem!