Wczoraj ujawniono pismo, które pokazuje, że w Polsce, jeśli chodzi o walkę z chuliganami, wszystko stoi na głowie. Otóż Piotr Staruchowicz, czołowy pseudokibic Legii, wszedł na stadion w Bydgoszczy dzięki... wstawiennictwu policji.
"Staruch" ma zakaz stadionowy, ale tylko na mecze ligowe, więc formalnie nie ma przeszkód, aby pojawiał się na spotkaniach pucharowych. Mimo to, ze względu na jego wątpliwą reputację, PZPN nie chciał mu sprzedać biletu na finał.
Wtedy do akcji wkroczył... Wydział do spraw Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców Komendy Stołecznej Policji. Jego naczelnik Radosław Ścibiorek poprosił związek, aby... umożliwił zakup biletu "Staruchowi"!
I to właśnie dzięki stróżom prawa jeden z najbardziej znanych pseudokibiców w kraju mógł obejrzeć mecz, a potem pozować z okazałym trofeum. Wczoraj Ścibiorek, który sygnował pismo, został za to odsunięty od pełnienia obowiązków.
Przeczytaj koniecznie: Grzegorz Lato: To kluby powinny się wstydzić! Policjant, który załatwił bilet "Staruchowi" zawieszony
Na meczu w Bydgoszczy, wbrew informacjom podawanym przez niektóre telewizje, nie było oficjalnego delegata UEFA. Na trybunach mogli jednak być prywatnie działacze UEFA, którzy ze względu na pracę przy EURO 2012 mieszkają już w naszym kraju (jest ich prawie 50, w większości to Polacy).
Nie ma jednak obaw, że stracimy turniej. UEFA nie odbiera takiej imprezy na rok przed jej rozpoczęciem, jeśli nie widzi ku temu drastycznych powodów. W tym przypadku zaniepokojenie jest, ale ruchów zagrażających EURO w Polsce nie będzie. Będą za to naciski ze strony prezydenta UEFA Michela Platiniego na rząd i PZPN, aby problem chuligaństwa szybko rozwiązać.
Patrz też: Zamieszki kiboli po finale Pucharu Polski. KOMPROMITACJA przed Euro 2012 WIDEO
Pewność, że nie utracimy EURO, nie może oznaczać przymykania oka na chuliganów. W Bydgoszczy zawiedli wszyscy. Policja (była przeciwna rozgrywaniu finału na tym stadionie) wkroczyła w końcu do akcji, ale mimo że miała do dyspozycji 1300 ludzi, to nie zatrzymała żadnego zadymiarza!
PZPN też nie widzi winy u siebie, zasłaniając się tym, że to nie związek stanowi przepisy. Niby tak, ale to Grzegorz Lato i spółka podjęli ostateczną decyzję, że mecz zostanie rozegrany na tym obiekcie. Co gorsze, Zdzisław Kręcina opowiada głupoty, że zakazy stadionowe nie rozwiążą problemu, bo pojawią się kolejni chuligani.
Taki sposób myślenia jest jednak nie do przyjęcia. Bo co z tego, że UEFA nie odbierze nam EURO, skoro turniej popsują chuligani?