Do tej niewyobrażalnej tragedii doszło 28 listopada 2016 roku. Drużyna Chapecoense leciała do Kolumbii na mecz półfinału rozgrywek Copa Sudamericana przeciwko Atletico Nacional. Niestety w samolocie, którym podróżowali piłkarze, trenerzy oraz dziennikarze, zabrakło paliwa. Maszyna spadła z kilku tysięcy metrów i roztrzaskała się nieopodal miejscowości Medellin. Zginęło wówczas siedemdziesiąt jeden osób, a przeżyło zaledwie sześć. W tym trzech piłkarzy.
Jednym z nich był Jakson Follmann. Brazylijski bramkarz w katastrofie stracił nogę i długo dochodził do siebie zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Ale nie poddał się i nie tylko wrócił do zdrowia, ale też do treningów! W czwartek 16 listopada po raz pierwszy od dramatycznych wydarzeń, jakie rozegrały się w listopadzie zeszłego roku, ćwiczył z piłką. Wziął udział w lekkich zajęciach bramkarskich.
Choć jego powrót na boisko jest niemożliwy - porusza się dzięki nowoczesnej protezie prawej nogi - to nie zamierza rozstawać się ze sportem. Chce być członkiem sztabu szkoleniowego drużyny Chapecoense, ale też planuje zostać... paraolimpijczykiem.
ZOBACZ: Charytatywny mecz na Maracanie. Neymar i Zico zagrali dla Chapecoense