- Mój organizm okazał się uodporniony na odchudzanie po dwudziestu latach startów. Próbowałem zbić wagę z 78 do 71 kilogramów. Udałoby się przy drakońskiej diecie, ale wtedy bym stracił siłę - wyjaśnia Sycz, który kilka kilogramów przybrał zimą, kiedy do stałych dolegliwości kręgosłupa dołączyło zapalenie zatok. Wioślarz musiał brać antybiotyki.
Kilka kilogramów przybrał zimą, kiedy do stałych dolegliwości kręgosłupa dołączyło zapalenie zatok. Wioślarz musiał brać antybiotyki.
- Pretensje mogę mieć tylko do siebie. Teoretycznie mogłem nie pozwolić sobie na przybranie na wadze zimą - tłumaczy mistrz z Sydney i Aten (oba złota z Tomaszem Kucharskim). - Chciałem wystartować w Londynie, ale nie mogłem narazić organizmu na trwałe osłabienie. Mam dla kogo żyć: mam żonę i troje dzieci.
Sycz przyznaje, że kończy ze startami w dwójce wagi lekkiej. - Może spróbuję sił w jedynce wagi lekkiej, gdzie jest limit wagowy 72,5 kg? - zastanawia się.
- Myślę o mistrzostwach Polski, a może i mistrzostwach świata w przyszłym roku. Potem pewnie będę startował w kategorii weteranów, bo wioślarstwo wciąż sprawia mi przyjemność.