ME w piłce ręcznej: sędziowie złodzieje ukradli nam finał!

2010-02-01 4:00

Polacy długo nie schodzili z parkietu po przegranym 21:24 półfinale mistrzostw Europy z Chorwacją. Złość mieszała się w nich z bezsilnością. Dobrze wiedzieli, że przegrali przede wszystkim z norweskimi arbitrami.

Kenneth Abrahamsen i Arne Kristiansen od początku pilnowali, by Chorwatom nie stała się krzywda. Podjęli kilka skandalicznych decyzji, z których najdotkliwiej odczuliśmy dwie kary dla Artura Siódmiaka (35 l.). Przez długie minuty polska obrona musiała sobie radzić bez swojego lidera (trzecia kara oznaczałaby czerwoną kartkę). Daniel Żółtak (26 l.) mimo starań nie wypełnił luki po starszym koledze i rywale rzucili nam po przerwie kilka bramek ze środka drugiej linii, na co nie mieliby większych szans, gdyby Siódmiak mógł cały czas grać. A co najbardziej bulwersujące: gdy "Siódym" zapytał w trakcie drugiej połowy, za co dostał drugą karę, usłyszał od arbitrów, że... się pomylili!

- Zostaliśmy przez sędziów oszukani - mówił po meczu Marcin Lijewski (33 l.). Polacy, choć wcale nie grali ostrzej od Chorwatów, to częściej dostawali dwuminutowe kary i wykonali tylko trzy karne, przy aż sześciu rywali. - Trudno wygrać z tak renomowanym przeciwnikiem przy takim sędziowaniu - stwierdził Lijewski, któremu jeden z Chorwatów... wybił ząb! - Tego też sędziowie nie zauważyli - uśmiechał się smutno.

Przeczytaj koniecznie: Polacy poza podium, Szmal to za mało

Pretensji do arbitrów nie ukrywał też trener Bogdan Wenta (49 l.). Tuż po spotkaniu był bardzo wzburzony.

- Sędzia przeprasza nas po meczu. Skoro nie zauważa pewnych rzeczy, to gdzie on stoi? Jest ślepy? - wściekał się selekcjoner, który nie miał większych pretensji do rywali.

- Jeśli sędziowie pozwalają tak napierdzielać, że zęby wylatują, to nic dziwnego, że przeciwnik to wykorzystuje - mówił.


Podczas konferencji prasowej Wenta był już spokojniejszy, ale zdania o pracy Norwegów nie zmienił.

- Mamy dziwne uczucie, bo na tych mistrzostwach to już nasz trzeci mecz, który sędziują ci arbitrzy, i zawsze coś dziwnego się dzieje. Ze Słowenią szczęśliwie zremisowaliśmy, z Czechami też wygraliśmy szczęśliwie - przypomniał. Selekcjoner odniósł się też do sytuacji z końcówki meczu, kiedy sam dostał żółtą kartkę, a sędziowie przyznali piłkę Chorwatom.

Przeczytaj koniecznie: Wenta ma dość

- Rywale prowadzili trzema bramkami i Sławek Szmal odbił piłkę Cupicia. Chorwat zachował się niesportowo, bo ją odrzucił, ale kary dwóch minut nie dostał. A to była bardzo ważna akcja, bo do końca meczu było pięć minut, czyli dużo czasu. Za moją reakcję dostałem żółtą kartkę. OK, ale dlaczego zabrano nam piłkę?! - kręcił głową Wenta.

Warto w tym miejscu podkreślić, że polscy piłkarze ręczni niezwykle rzadko szukają usprawiedliwień dla swoich porażek. Ale w sobotę nie potrafili ukryć rozgoryczenia. Przy tak wyrównanym meczu, stronnicze sędziowanie rozstrzygnęło niestety kwestię zwycięstwa.

Politycy o meczu Polaków

Donald Tusk, premier rządu: Wenta to nasz bohater

- Wszyscy wiedzieli, że te mistrzostwa Europy będą bardzo trudne. To jest trochę jak w piłce nożnej, gdzie czasem trudniej wygrać EURO niż igrzyska, czy mistrzostwa świata. Dlatego bardzo się ucieszyłem, kiedy nasi dostali się do półfinału. Jak zawsze, serwują nam horrory, ale to są wspaniałe emocje. Co do meczu z Chorwacją i pracy sędziów, to wolę się już nie wypowiadać, bo kiedyś skomentowałem pracę arbitra Howarda Webba. Od tego czasu nikt mnie nie namówi na podobne wypowiedzi. Warto natomiast podkreślić rolę trenera Bogdana Wenty. On stał się pozytywnym bohaterem wszystkich Polaków.
* wypowiedź dla Radia Zet

Mariusz Handzlik, minister w Kancelarii Prezydenta: Sędziowie norwescy nie pomogli Polakom

- Przekazałem trenerowi Wencie i zawodnikom gratulacje od prezydenta. Lech Kaczyński jest dumny z naszej drużyny, bardzo podoba mu się waleczność naszych piłkarzy recznych. Prezydent oglądał w telewizji mecz z Chorwacją i powiedział, że tym spotkaniem udowodniliśmy, że nasz zespół to ścisła światowa czołówka. Prezydent dodał, iż sędziowie nie pomogli polskiej drużynie, miał zastrzeżenia do sposobu prowadzenia zawodów przez arbitrów.

Najnowsze