Sikora jak dobre wino

2009-04-02 12:00

To był najlepszy sezon w jego karierze. Tomasz Sikora (35 l.) sześć razy stawał na podium, a przez 42 dni był liderem klasyfikacji Pucharu Świata. A wszystko to w zimie, w której świętował 35. urodziny.

- To ja już naprawdę mam tyle lat? Nie, zupełnie się na tyle nie czuję. Raczej jakbym miał co najmniej dziesięć lat mniej. Może właśnie w tym tkwi moja siła - śmieje się Sikora w rozmowie z "Super Expresem".

- Jakie uczucie teraz w panu dominuje: radość ze spełnionego marzenia o założeniu, chociaż na krótko, koszulki lidera Pucharu Świata, czy też żal, że skończyło się "tylko" na drugim miejscu?

- Jest lekki niedosyt. Wyścig o Kryształową Kulę przegrałem bowiem ze zdrowiem (przeziębienie po MŚ - przyp. red.).

- Skąd w tym wieku tak wspaniała forma biegowa?

- Przede wszystkim to zasługa zmiany nart na fischery i zmiana sposobu ich smarowania. Media i kibice nie zdają sobie sprawy, jak to jest ważne. Czasem ważniejsze niż forma. Jeśli narty dobrze jadą, sama noga lepiej "podaje", a zawodnik nabiera dodatkowej energii.

- Ale pański karabin chybiał do końca sezonu...

- Jedyny błąd, jaki mogę sobie zarzucić, polegał na tym, że w trakcie przygotowań nie było przy mnie trenera. A tylko on może wyłapać wszystkie błędy na strzelnicy. Przed olimpiadą wracam więc do treningów razem z kadrą. Strzelać będę tyle samo, ale pudeł ma być mniej.

- Przed panem piąta olimpiada...

- Treningi do niej zacznę już na początku czerwca, forma ma przyjść akurat na igrzyska.

- To będą ostatnie pana igrzyska?

- Jeśli moje marzenia mają się spełniać, tak jak w tym sezonie, to może przed każdą zimą będę o czymś marzył... A wtedy moja kariera potrwa jeszcze długo.

Najnowsze