Na dzień dobry Sikora miał drobne kłopoty organizacyjne. Zakwaterowano go niezbyt korzystnie, z dala od miejsca treningów. Na szczęście organizatorzy przenieśli Polaka do hotelu położonego bliżej tras.
- Jedyne, do czego nie mogę się jeszcze przyzwyczaić, to tutejsza kuchnia i różnica czasu - opowiada wicemistrz olimpijski z Turynu.
Podczas treningów ma dodatkowego rywala - wiatr. - To zmora w czasie strzelania. Nie było jeszcze dnia bez wiatru, a co gorsza bardzo często zmienia on kierunki i siłę, dlatego ciężko ustawić celownik karabinu - narzeka Sikora.