Adam Małysz

i

Autor: Tomasz Radzik

Soczi 2014. Adam Małysz apeluje: Nie wieszajcie psów na Żyle [WYWIAD]

2014-02-19 16:23

Czterokrotny medalista olimpijski Adam Małysz (36 l.) liczył na medal polskich skoczków na igrzyskach w konkursie drużynowym. Nie udało się, ale "Orzeł z Wisły" uważa, że trzeba chłopakom pogratulować tego osiągnięcia. - To najlepsze miejsce polskiej drużyny w historii igrzysk. Ale też nigdy nie mieliśmy tak mocnej drużyny. Dlatego jestem jednak lekko zawiedziony. Stawiałem na medal. A po chłopakach też było widać, że na niego liczyli - mówi.

"Super Express": - Błędem było wystawienie Piotra Żyły?

Adam Małysz: - Nie wieszajmy psów na Piotrku. Tym bardziej że jego skok w drugiej serii był solidny. Zabrakło jednak tego Piotrka sprzed igrzysk, gdy raz za razem skakał dobrze. Przypomnijmy, że nie było wątpliwości co do jego powołania do reprezentacji na igrzyska. Wtedy wybierano piątego pomiędzy Dawidem Kubackim i Klimkiem Murańką. W Soczi na treningach Dawid skakał stabilnie, ale Piotrek miał przebłyski wysokiej formy i był zdolny palnąć "bombę", był też lepszy na ostatnim treningu. Ja też wybrałbym jego do konkursu drużynowego. Żeby zdobyć medal, trzeba było zaryzykować. Tak też zrobił Łukasz Kruczek. Gdyby nie ta fatalna niska pozycja Piotrka Żyły przy dojeździe do progu, byłoby zdecydowanie lepiej...

- Czy ta porażka może zaszkodzić polskim skoczkom w dalszej części sezonu?

- Nie, Kamil Stoch wytrzymał w Soczi rolę faworyta i osiągnął wynik niesamowity. Udało mu się zdobyć to, co nie udało się mnie. Teraz idzie po Puchar Świata, a przed nim jeszcze również mistrzostwa świata w lotach. Takimi skokami jest w stanie zdobyć wszystko. A pozostałym reprezentantom to niepowodzenie raczej też nie zaszkodzi, wykonują dobrą robotę. Janek Ziobro skacze stabilnie, a Maciek Kot skacze swoje.

Przeczytaj także: Soczi 2014. Piotr Żyła podsumowuje IO: Moje występy nie były do końca udane

- Czy mamy do czynienia z kresem potęgi Austriaków?

- Nie sądzę. W tej ekipie zapewne nastąpią zmiany, ktoś przyjdzie na miejsce trenera Pointnera, nadrobią zaległości w nowinkach sprzętowych. Ale oni mają szkołę skakania, mają też wielki potencjał, z którego wciąż ktoś nowy się wyłania. Wystarczy spojrzeć na Thomasa Dietharta.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze