Polki po raz drugi w ciągu 4 lat zebrały medalowe żniwo, tym razem były o oczko wyżej niż w brązowym Vancouver. Pokonały w półfinale Rosję, w finale nie dały rady jeżdżącym jak maszyny Holenderkom.
- Jako wicemistrzynie świata i wiceliderki Pucharu Świata wiedziałyśmy po co tu przyjechałyśmy i to zrobiłyśmy – cieszyła się Luiza Złotkowska.
- Dla nas było ważne, żebyśmy dostały cztery medale, a nie trzy jak w Vancouver. Dlatego w ostatnim biegu igrzysk pojechała Kasia Woźniak – tłumaczyła liderka drużyny Katarzyna Bachleda-Curuś. Najważniejsze było zwycięstwo nad Rosjankami w półfinale, to był nasz cel numer jeden. Holandia jest poza zasięgiem i to nie tylko naszym, ale całego świata. Dlatego bieg był właściwie na totalnym luzie, emocje opadły po wygranej z Rosją. Mamy cztery medale, każda ma swój kawałek. Taka była decyzja całej drużyny. Kasi byłoby przykro, gdyby stała z nami bez medalu. Mamy brąz, srebro, do kompletu brakuje jednego krążka. Czy za cztery lata w Korei? Zobaczę, czy dożyję – śmieje się Bachleda.
Polskie męskie panczeny miały już w dorobku w Soczi złoto Bródki, ale to nie był ostatni cel drużyny prowadzonej przez trenera Wiesława Kmiecika. - Bardzo chciałem, żebyśmy z chłopakami meli medal w drużynie, należał się kolegom - przyznał dwukrotny medalista olimpijski Zbigniew Bródka. - W biegu o brąz z Kanadyjczykami nie przeraziliśmy się ich tempem na początku, Widziałem, że cenne ułamki sekund trzeba urwać na mecie i że finisz będzie istotny. Próbowałem do końca zachować siły na swoją ostatnią zmianę i pociągnąć najmocniej jak się da. Nie miałem momentów zwątpienia, zawsze walczę do końca. Byłem tak skupiony, że nawet nie wiedziałem ile mamy straty (było nawet 2 sekundy – red.). Było równo i mocno, spełniliśmy plan. To zaprocentowało.
Bródka poszedł w tych igrzyskach w ślady Kamila Stocha i zdobył dwa krążki: złoto tak jak nasz skoczek i brąz. Do kraju wraca jako multimedalista olimpijski, co jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się nieprawdopodobne.
- Czuję się spełniony. Ojciec mi przepowiedział: przywieziesz dwa medale, chyba sam w to nie wierzyłem – przyznał strażak z Łowicza, który obiecuje, że nie ma najmniejszego zamiaru rzucać swojej drugiej pracy.
MŻ, Soczi