Ziobro opowiadał, że zastrzeżenia zgłaszał działacz Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) Sepp Grazer, który odpowiada za kontrolę sprzętu. To bowiem, co przechodziło bez problemu podczas zawodów PŚ, w trakcie igrzysk jest przesiewane przez kolejne sito kontroli. Chodzi o zasady olimpijskie mówiące o ograniczeniu reklamy sponsorów innych niż producent sprzętu i zakazie jakichkolwiek manifestacji poprzez eksponowanie haseł, np. politycznych. Nasz zawodnik wyjaśnił, że napis dotyczy zupełnie innych spraw, i choć nie przełożył go na angielski wiernie ("Take a relax"), to udało się przepchnąć sprawę.
- Nie musiałem walczyć o ten napis. Zrobiła to za mnie Agnieszka Baczkowska (polska działaczka FIS - red.) i załatwiła wszystko z władzami federacji - mówił zadowolony Ziobro, który podobnie jak Kamil Stoch przygotował na konkurs nietypowe nakrycie głowy. Wymalował sobie wielkiego złotego orła na czubku kasku.