O budowie hali mówi się od ćwierćwiecza i nic z tego nie wychodzi. - Wydawałoby się, że to rzecz oczywista, tymczasem nasze wyniki z ostatnich lat nic nie ruszyły w tej sprawie - pomstuje złoty medalista z Soczi.
Zobacz również: Soczi 2014. Piotr Żyła podsumowuje IO: Moje występy nie były do końca udane
- Chciałbym trenować w Polsce i nie zostawiać rodziny, nie poświęcać jej dobra kosztem wyrzeczeń sportowych. Chcę zobaczyć, jak moje córki rosną, bo częściej oglądam je przez Skype'a niż na żywo. Często jak wracam do domu, to tylko przepakowuję walizki i jadę dalej na zgrupowanie albo od razu idę na służbę - mówi Bródka, który musi łączyć obowiązki ojca i męża z panczenami i pracą zawodowego strażaka.
- Jestem za budową nowej hali lodowej, a nie zadaszaniem istniejącego toru. Nieważne, czy to będzie Zakopane, czy Warszawa. Chciałbym, żeby ten obiekt wreszcie powstał. Hala to jest coś, o czym mówimy do znudzenia. Wydawałoby się, że to rzecz oczywista, tymczasem nasze wyniki z ostatnich lat nic nie ruszyły w tej sprawie. Medal kobiet z Vancouver nic nie dał, zdobycie przeze mnie Pucharu Świata nic nie dało. Teraz zaatakowałem jeszcze mocniej złotem olimpijskim - śmieje się Bródka.
Przeczytaj także: Soczi 2014. Nieprzyjazny olimpijski śnieg? Dlaczego sportowcy tak często upadają?
Czy taka hala może w końcu powstać, skoro przez ponad 20 lat tylko się o sprawie mówi, a niewiele robi?
- Mamy zapewnienia prezydenta, premiera, wiceministra sportu, że coś się wreszcie będzie działo - mówi prezes PZŁS Kazimierz Kowalczyk. - My ćwiczymy w halach zadaszonych dwa i pół do trzech miesięcy, a świat - 7-8. Seniorów jeszcze można wozić po torach zagranicznych i 250 dni spędzać poza krajem. Ale młodzieży i następców obecnych gwiazd tak nie wychowamy, tor kryty musi w Polsce być. Przecież nie chodzi tylko o łyżwy szybkie, ale i wiele innych potencjalnie medalodajnych dyscyplin, które mogłyby tam ćwiczyć: hokej, short track, curling. A poza tym obiekt pełniłby też funkcję rekreacyjną - przekonuje szef związku.