To oczywiście żarty, ale Piotr Małachowski pieknie spisał się na tych igrzyskach. Do czwartej kolejki prowadził wynikiem 66,45 m. Potem poprawił się na 67,82 m. Renomowanym rywalom, takim co to nie raz rzucali powyżej 70 metrów drżały ręce, dyski wyślizgiwały się. Znakomity Litwin Virgilius Alekna zbliżył się do Polaka rzutem o 3 cm krótszym. I dopiero Estończyk Gert Kanter machnął jeszcze potężniej, jeszcze płynniej i uzyskał od Piotra wynik o metr lepszy.
Do końca nic się nie zmieniło. Przed ostatnim rzutem świadomość, że srebro ma już zapewnione nieco rozkojarzyła Małachowskiego. Szkoda, ale przecież i tak równie doskonałego wyniku prawie nikt od niego nie oczekiwał.
Polscy miotacze, wychowankowie trenera Henryka Olszewskiego, zrobili w Pekinie naszej lekkoatletyce "medalową twarz".
Srebrny "Misiek"
2008-08-19
23:00
Dwaj kumple, złoci medaliści olimpijscy, jeden z Sydney Szymon Ziółkowski, drugi z Pekinu Tomek Majewski siedzieli na trybunie i wywierali na niego presję. Piotrowi Małachowskiemu po prostu nie wypadało nie zdobyć medalu. Zdobył srebrny.