- Przez złą decyzję naszych działaczy uciekają nam miejsca w olimpijskim finale - oburza się Zbigniew Król (59 l.), trener polskich biegaczy. Jego podopieczni byli przekonani, że tuż przed igrzyskami w Pekinie będą mogli szlifować formę na zgrupowaniu w japońskich górach. Niestety, władze PZLA w ostatniej chwili postanowiły, że lekkoatleci do Japonii nie pojadą.
Lidia Chojecka (31 l.), Wioletta Frankiewicz-Janowska (31 l.) i Paweł Czapiewski (30 l.) szykują się do igrzysk w Sankt Moritz (w szwajcarskich Alpach). Pełni nadziei na sukces. Starannie przygotowany plan przygotowań realizowany był bez problemów. Wreszcie jego ostatnią, być może najważniejszą część storpedowali działacze.
- Najbardziej przykre jest to, że dosłownie w ostatniej chwili nagle dowiedzieliśmy się, że to zgrupowanie zostało wykreślone z planów szkoleniowych, które przecież złożyliśmy pół roku wcześniej - denerwuje się trener Król. - W dodatku widzę w tym rękę szefa konkurencji wytrzymałościowych w PZLA Bogusława Mamińskiego, człowieka nieznającego zasad treningu w górach.
Co na to prezes PZLA Irena Szewińska? Czy pozwoli na to, żeby w tak skandaliczny sposób zmarnowano olimpijskie szanse sportowców, którzy ciężko pracowali 4 lata? Nie chodzi tutaj przecież o byle jakich zawodników. Chojecka, Frankiewicz-Janowska i Czapiewski mają w dorobku medale mistrzowskich imprez. Ten ostatni sprzedał nawet mieszkanie, a uzyskane pieniądze zainwestował w przygotowania do igrzysk.
- Przynajmniej Wioletcie pobyt w Japonii gwarantował, że w Pekinie wystartuje w najwyższej dyspozycji - deklaruje trener. - Jeszcze nie zdarzyło się, by pobiegła źle po zjeździe z gór. Zamiast tego mamy lecieć z Polski, czyli z nizin, do spowitego smogiem Pekinu dziesięć dni przed startem, chociaż badania medyczne wykazały, że najlepiej przybyć tam tuż przed rywalizacją.
Szef szkolenia PZLA Henryk Olszewski zaprzecza słowom Zbigniewa Króla.
- Ten obóz wcześniej nie był planowany. O takich zamiarach grupa poinformowała w końcu czerwca. W tamtym ośrodku miejsc już nie było - przekonuje.
Grupie trenera Zbigniewa Króla zaproponowano jedynie dołączenie do ekipy lecącej do innego japońskiego ośrodka, w Kochi. Ale już rok temu zawodnicy przekonali się, że tamtejsze upały i wilgotność odbierają siły.