Futbol w niższych ligach na całym świecie rządzi się swoimi prawami, a podczas takich meczów może dochodzić nie tylko do prześmiewczych scen, ale również takich, które mrożą krew w żyłach. Dokładnie tak było podczas spotkania Huracan Las Heras - Ferro Carril Oeste General Pico na trzecim szczeblu ligowym w Argentynie. Podczas pierwszej połowy i spokojnym prowadzeniu ekipy gospodarzy, zawodnicy, trenerzy i kibice mogli doznać ogromnego szoku, gdy nagle rozległy się strzały. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej części meczu, zawodnicy prowadzącego 3:1 Huracana i ich rywale rzucili się do ucieczki, gdy na stadionie nagle zaczęły latać kule. Na nieszczęście trenera Mauricio Romero, szkoleniowca gości, jeden z nabojów trafił do w pachę, po czym ten padł na ziemię jak rażony piorunem.
Zawodnicy wpadli do szatni niczym wiatr, a postrzelony trener natychmiast został przewieziony do szpitala. Na miejscu okazało się, że jego obrażenia nie są jednak poważne i szkoleniowiec Ferro Carril Oeste General Pico miał dużo szczęścia. Po tym, jak został opatrzony, mógł udać się do swojej drużyny, a później do prokuratury, gdzie musiał złożyć obszerne zeznania. Wydarzenia, do których doszło podczas meczu mogą jednak słono kosztować drużynę Huracan Las Heras. Najgorszy scenariusz zakłada bowiem, że drużyna może zostać wykluczona z rozgrywek ligowych.
Córka Andrzeja Wrony daje w kość siatkarzowi! Jedno zdjęcie wszystko zdradziło, wymowny wpis