- Trzeba było pchnąć za linię minimum i tak też zrobiłem. Jestem jednym z bardziej doświadczonych zawodników. Już kilka takich eliminacji przeszedłem, więc teraz nie było mowy o wielkich nerwach - nie krył Majewski.
- W finale niespodzianek nie będzie. Najmocniejszy jest Whiting. Eliminacje to był jego pokaz siły. I on tutaj wygra. A żeby stanąć na podium, nie będzie trzeba pchnąć aż 21,50. Fajerwerków nie będzie - dodał dwukrotny mistrz olimpijski, który już wcześniej zapowiadał, że stać go najwyżej na walkę o brąz.
Do finału (piątek o godz. 18.10) nie wszedł młodzieżowy mistrz Europy Jakub Szyszkowski - 19,36 m i 16. lokata.