Finisz ligowych rozgrywek w Europie to dobry czas na analizy. I porównania. O, choćby takie: piłkarz to absolutne przeciwieństwo polityka. Wśród tych drugich są sami zwycięzcy. Poparcie rzędu błędu statystycznego? To jak z zabawą w policjantów i złodziei. Raz rządzisz, innym razem w opozycji bawisz się w funkcjonariusza. Futbolista takiego komfortu nie ma. Polegniesz i drogi powrotnej nie ma. Na twoje miejsce czeka kolejka chętnych. Gdzie tym razem szukać największych przegranych sezonu?
Zobacz również: Mistrz Anglii warty miliony!
1. Manchester United
Gdybyśmy mieli zabawić się w meteorologów, latem nad czerwoną częścią Manchesteru spodziewać się możemy tornada. "Diabły" gnębi nowotwór z przerzutami i kuracja nasuwa się jedna: wymiana większości organów. Dziury w defensywie niedawnych mistrzów Anglii przypominają polskie autostrady, mobilność pomocników tworzy skojarzenia z naszą koleją, a napastnicy? Cóż, grali.
Szczególne wyróżnienie dla Davida Moyesa. Szkot chyba przesadnie wzorował się na Bobie Budowniczym i ostatecznie postawił zespół jak z kreskówki.
2. Chelsea Londyn
Tak długo zabijali futbol, że w końcu popełnili samobójstwo. Dopóki natrafiali na rywali, którzy chcieli atakować, niebieski autobus wydawał się niepokonany. Potem przeciwnicy uznali, że lepiej jest oddać podopiecznym Mourinho piłkę. Biorąc pod uwagę potencjał kadrowy, trudno ten sezon określić inaczej niż mianem klęski.
Nagroda specjalna: Jose Mourinho. Darmowy egzamin na prawo jazdy kategorii D. Z uwzględniem kursu doszkalającego z parkowania autobusu.
3. AC Milan
Kiedyś "Rossonerich" nazywano domem starców. Dziś przypominają raczej klinikę rehabilitacyjną. Przyznajemy, nie nadążaliśmy z liczeniem kolejnych kontuzji piłkarzy z Mediolanu i tylko się cieszyć, że wszyscy szczęśliwie dożyli kolejnego lata. Problem w tym, że na San Siro brakuje pieniędzy i o wzmocnienach na razie nikt nie wspomina. Nadchodzą lata posuchy?
Dyplom specjalny dla całego sztabu medycznego Milanu. Wraz z rocznym stażem w kazachskim szpitalu. Niech zaczną od diagnozowania przeziębienia, a później biorą się za nogi warte miliony euro.
4. Real Madryt
Teoretycznie irracjonalnym jest uznawać za porażkę awans do finału Ligi Mistrzów, ale bądźmy szczerzy: "Królewscy" zrobili wszystko, żeby ewentualna feta z okazji Decimy przerodziła się w pranie brudów. W Monachium zorganizowali publiczną chłostę obrońców tytułu. I prawdopodobnie do tej pory ze stolicy Bawarii - przynajmniej myślami - nie wrócili.
Nagroda naczelnego Gwizdek24 dla Sergio Ramosa. Wraz z drabiną, co by łatwiej z rynsztoku wracać na szczyt. Od rekordu czerwonych kartek, przez dwie bramki w półfinale Ligi Mistrzów, po autorskie podpisanie ligowej klęski. Drugiego takiego nie ma.
5. Bayern Monachium
Mistrzowie kombinacji. Rok temu byli w niebie. Postanowili jednak sprawdzić, czy można wejść wyżej. Szkoda, że do realizacji celu zatrudnili pacyfistę, a przy okazji zamienili Bundesligę w obraz nędzy i rozpaczy. Perspektywy rysują się jeszcze gorzej: w Niemczech konkurencję zwyczajnie wykupili.
Nagroda ONZ: Pep Guardiola. "Nam strzelać nie kazano".