Pierwszy dopingowy skandal
Igrzyska jeszcze się nie zaczęły, ale kontrole WADA trwają. I właśnie jednak z takich lotnych kontroli wykryła stosowanie dopingu w Rosji. Szef MKOl. Jacques Rogge (67 l.) od którego pochodzi ta informacja był powściągliwy w zdradzaniu szczegółów. Wiadomo jednak, że winnych zatrzymała policja.
Przeczytaj koniecznie: Wielkie reprezentacje
Walka o kangura
Ekipa Australii po przyjeździe do olimpijskiej wioski wywiesiła za balkonami duży transparent w wizerunkiem boksującego kangura. Kangur to maskotka Australijczyków, jego wizerunek niczego nie reklamuje i nikomu nie przeszkadza...poza paru nudziarzami z MKOl., którzy nakazali płachtę zdjąć. W tej chwili trwa z nimi walka by decyzję cofnęli.
Rowerami na igrzyska
Władze miejskie Vancouver zaapelowały do miejscowych by zostawili swoje samochody w garażach i poruszali się po mieście na rowerach. Uniknie się w ten sposób tłoku, a służby alarmowe w rodzaju pogotowia czy Straży pożarnej będą miały ułatwiony dojazd w razie potrzeby. Kto zaparkuje auto w miejscu niedozwolonym, może się liczyć z mandatem w wysokości 100 dolarów. Na rowerach wszędzie dotrzeć łatwiej i przyjemniej.
Przeczytaj koniecznie: Igrzyska elektroniki
Ten apel mówi – niestety – o pogodzie, jaka panuje w mieście igrzysk. Cieplutko, słoneczko przygrzewa – psiakrew - jak podczas igrzysk letnich...
Sikora przeziębiony
Tomasz Sikora lekko się przeziębił i po konsultacji z trenerem Bondarukiem postanowili zrezygnować z treningu. To nie jest jakaś poważna choroba, ale teraz lepiej od razu przegonić każdy katar, który mógłby potem przeszkodzić. Sikora startuje 17 lutego w sprincie na 10 km.
Za ostre łyżwy
Pech prześladuje naszych panczenistów. Najpierw Katarzyna Woźniak rozcięła sobie nogę w okolicach ścięgna Achillesa i trzeba jej było założyć trzy szwy . Teraz o ostrości łyżew jak brzytwy przekonał się Maciej Biega. Upadł tak nieszczęśliwie, że łyżwa rozcięła mu pośladek. Potrzebne było aż dziewięć szwów chirurgicznych. I siedzieć nie można.
Patrz też: Wszystko o Vancouver 2010
Bardzo sympatyczna prognoza
Amerykański magazyn „Sporting News” wyliczył, że Polacy podczas igrzysk zimowych w Vancouver zdobędą pięć medali. Justyna Kowalczyk wygra biegi na 10 km dow. i na 15 km techniką łączoną, a w sprincie będzie druga za Petra Majdic. Czwarty medal dorzuci na skoczki K-90 Adam Małysz, a piąty na 15 km Tomasz Sikora.
Kolegom ze „Sporting News” życzymy żeby okazali się nie tylko fachowcami, ale prorokami.
Dmuchać dla Adama?
Adam Małysz zaapelował do kibiców w Polsce by podczas jego skoków mocno dmuchali na ekrany telewizorów. To ma mu zapewnić dodatkową nośność. A mówiąc serio chodzi o psychiczne wsparcie. Wystarczy, że Adam wyobrazi sobie tę wichurę jaką są w stanie wydmuchać z siebie jego zwolennicy by leciał, leciał i leciał.
Mateusz ma coś do udowodnienia
Dołączony w ostatniej chwili , jako 47. , do reprezentacji olimpijskiej snowboardzista Mateusz Ligocki (28 l.) jest przed startem w Vancouver podwójnie zmobilizowany.
Mateusza nie chciał zabrać na igrzyska prezes Marek Król, ale uległ, gdy do ekipy zaliczył go szef PKOl. Piotr Nurowski. Teraz Mateusz twierdzi, że „ostatni będą pierwszymi”. Choć fachowcy twierdzą, że z klanu Ligockich więcej od niego szans na zboczu Cypress Mountain ma siostra Paulina.
Czy Justyna ma biec w sztafecie?
Koleżanki Justyny Kowalczyk, a zwłaszcza ich trenerzy, podnoszą alarm, że nasza najlepsza biegaczka nie wystartuje w sztafecie. Bez niej Sylwia Jaśkowiec, Kornelia Marek i Paulina Maciuszek nie mają żadnych szans. Z nią....hm, też niewielkie, ale wtedy można liczyć, że nie przywloką się w ogonie. Rzecz w tym, że bieg sztafetowy odbywa się przed indywidualna próbą na 30 km. Więc po cichu rozważany jest wariant by sztafetę - szóstą podczas MŚ w Libercu - wsparła któraś z biatlonistek, a Justyna zachowała pełnię sił przed żeńskim maratonem.
Prezes Apoloniusz Tajner powtarza oficjalną wersję, że Justyna koleżankom z pewnością pomoże. Trzeba się jednak zastanowić czy warto.
Fan klub pojedzie
Wyjazd na igrzyska, to duży wydatek, ale fan-klub Justyny Kowalczyk z Kasiny Wielkiej stanął na głowie, zapożyczył się i 10 osób poleci do Kanady by biegacz mogła usłyszeć: - Dawaj, Justysia, dawaj ! Te dziesiątkę wesprze silna grupa kibiców polonijnych z Kanady i USA, którzy obiecali krzyczeć tak jak Amerykanie podczas Super Bowl. Albo głośniej...
Lepiej nie ryzykować
Adamowi Małyszowi zaproponowano by został chorążym reprezentacji Polski podczas uroczystości otwarcia igrzysk. A on grzecznie odmówił. Pierwszy powód, to plany treningowe. Skoczek musiałby specjalnie złamać ich ułożony harmonogram żeby nieść flagę. A drugi powód, to...pewnego rodzaju przesąd zwany „przekleństwem chorążego”. Otóż zawodnicy, których spotkał ten zaszczyt nie zdobywają medali. Od reguły tej było jedno odstępstwo, gdy w Barcelonie 1992 złoty medal zdobył judoka Waldemar Legień. Ale lepiej nie ryzykować i na wszelki wypadek odpukać.
Kłopoty ze zniczem
Od czasu, gdy ogień olimpijski przekroczył granice Kanady do jego niesienie ustawiło się 12 000 obywateli kraju. Znicz niesiony jest z Nowej Funlandii do Nunavut na North Shore przez biegaczy, łyżwiarzy, kajakarzy, jedzie samochodem, skuterem śnieżnym, motocyklem i po drodze zdarzają mu się małe przygody. Jak zasłabnięcie biegaczki, która tak się przejęła misją, że zemdlała. Jak wypadek motocyklisty, który o mało nie wjechał do rowu i wreszcie awaria skutera śnieżnego, którego silnik zgasł i nie chciał zapalić. Lokalna prasa kanadyjska szczegółowo opisuje te perypetie. Ale znicz porusza się stale do celu. Rezerwowy znicz jedzie za tym niesionym w dobrze zabezpieczonym samochodzie.