Wałujew, dlaczego nie strzelałeś?

2009-11-06 18:42

Gdyby spisać obelgi jakie na siebie rzucali bokserzy przed walką, powstałoby dzieło chyba dłuższe od Trylogii Henryka Sienkiewicza. Poważny wkład w tę księgę miałby David Haye, który w sobotę w Norymberdze walczy w Nikołajem Wałujewem o mistrzostwo świata WBA w wadze ciężkiej.

Czego to ten bezczelny Anglik nie wygadywał już o Wałujewie? Twierdził, że „nieprzyjemnie pachnie”, śmiał się, że „jest tak brzydki, że podczas polowania na Syberii uciekł przed nim niedźwiedź, bo przestraszył się potwora w ludzkiej skórze”, zastanawiał się „czy jest sens walczyć z tak owłosionym facetem jak Wałujew nie mogąc wnieść do ringu kosiarki”, kpił, że „łeb ma wielki, a ciągle mu rośnie”...

Wałujew przyjmował te szyderstwa ze stoickim spokojem, pozwalał się obrażać. Prawdę powiedziawszy dziwiłem mu się. Może nawet nie jemu, ale jego trenerom, którzy nie wymyślili żadnego bajeru, żeby skontrować bezczelnego Anglika. A przecież mogli chociażby lekko zmodyfikować pomysł Sonny'ego Listona, którego też długo bezkarnie obrażał największy bokserski szyderca przed Davidem Hayem – Muhammad Ali. Aż do czasu...gdy trenerzy Listona, dowiedziawszy się, że „Wielka Gęba” planuje wizytę w ich obozie treningowym, przygotowali pułapkę.

Gdy Ali (wówczas nazywał się jeszcze Cassius Clay) znów zjawił się na treningu Listona i zaczął go wyzywać od „Paskudnych Niedźwiedzi, Brzydali...” Liston spokojnie tego wysłuchał, potem podszedł do torby leżącej przy ringu, wyciągnął z niej ... pistolet i z miną gangstera (którym zresztą był) wycelował w Alego.  Ten znieruchomiał na chwilę, a potem rzucił się do ucieczki, przewracał stojących po drodze ludzi, skakał przez stoliki...

Ali nawet nie słyszał salwy śmiechu świadków zdarzenia. Ci mieli ubaw nie z tej ziemi, bo ten pistolet z którego Liston celował w rywala to był specjalnie przygotowany kapiszonowiec. Całe zdarzenie opisali dziennikarze, bo zaproszono ich na trening zapowiadając, że będzie ciekawie. I było. Ale w ringu, gdy już doszło do walki Liston – Ali, lepszy okazał się właściciel „Wielkiej Gęby”, dwukrotnie znokautował Listona (w siódmej rundzie w 1964 roku i w pierwszej w 1965).

Obawiam się, że w sobotę, na ringu w Norymberdze, też górę weźmie „Wielka Gęba”, ta z Anglii – David Haye. Chociaż sercem będę za obrażanych, wyszydzanym Nikołajem Wałujewem. Ale chyba trochę brakuje mu jaj i... szybkości, żeby wygrać.

Najnowsze