Doping w sporcie jest obecny od bardzo dawna i trudno sobie wyobrazić, by dało się go w jakikolwiek sposób wykluczyć również w przyszłości. Nie oznacza to, że nie należy z nim walczyć i wiele agencji stara się dopracowywać procedury i metody na to, aby skuteczniej wyłapywać oszustów. Monika Pyrek - polska olimpijka, wicemistrzyni świata i Europy - uważa, że należy mocniej karać tych zawodników, którzy doping przyjmują świadomie lub robią to ponownie i zaproponowała w rozmowie z Onetem nawet karę więzienia.
Monika Pyrek chce zaostrzenia kar za doping
Pyrek jest obecnie m.in. złonkiem komitetu zawodniczego POLADA i Rady POLADA. Uważa, że kara więzienia mogłaby skutecznie odstraszyć niektórych chcących oszukiwać, a sam doping odniosła właśnie do oszustów z „normalnego” życia. – Doping nie jest niczym innym, jak oszustwem. Zawsze porównuję to do normalnego życia. Jeśli ktoś prowadzi przedsiębiorstwo i oszukuje, to podlega odpowiedzialności. Nie ma wtedy znaczenia, czy taki przedsiębiorca naruszył przepisy prawne raz, czy tylko na chwilkę, a może nie przyniosło to nikomu szkody. Jest to jednak oszustwo – mówi była tyczkarka w rozmowie z portalem Sport.pl.
Takie porównanie nie jest bezpodstawne, bo przecież dla wielu zawodników sport to po prostu sposób na życie, a dopingowicze są w stanie zyskać nad uczciwymi sportowcami przewagę nielegalnie. Monika Pyrek sama jednak zaznacza, że odpowiedzialność karna powinna dotyczyć tylko najgorszych przypadków. – W systemie antydopingowym funkcjonuje skala konsekwencji w zależności od przewinienia, rodzaju środka dopingowego itd. Analogicznie powinno być z odpowiedzialnością karną, która powinna dotyczyć głównie tych najcięższych przypadków, gdy zawodnik bierze doping świadomie i np. kolejny raz wpada na kontroli – podkreśla utytułowana zawodniczka.
Szef POLADA odpowiada nie jest entuzjastą pomysłu Moniki Pyrek
Obecnie odpowiedzialność karna może obejmować tylko osoby, które podają niedozwolone środki małoletnim lub dorosłym, ale bez ich wiedzy. Do tego również kara więzienia grozi producentom i dystrybutorom nielegalnych środków. Michał Rynkowski w rozmowie ze Sport.pl tłumaczy, dlaczego rozszerzenie odpowiedzialności karnej także na samych dopingowiczów mogłoby nie być korzystne.
– Przyjmowanie rozwiązań prawno-karnych w sporcie może wywoływać pewne problemy. W prawie karnym funkcjonuje instytucja domniemania niewinności. W przypadku postępowań antydopingowych przepisy określają konstrukcję odpowiedzialności na zasadzie ryzyka – mówi – To może prowadzić do zupełnie odmiennych rezultatów postępowań, co też może być wyjątkowo niekorzystnie odbierane przez opinię publiczną, tworzyć zamęt. Ten sam zawodnik może być skazany w postępowaniu dyscyplinarnym, a uniewinniony w postępowaniu karnym. Już nikt nie będzie wtedy rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi – twierdzi szef POLADA.
Jego zdaniem kary dyskwalifikujące zawodników są wystarczające. – Myślę, że postępowania dyscyplinarne w sporcie wyczynowym mają naprawdę mocny charakter odstraszający. Kara czterech lat dyskwalifikacji niekiedy oznacza koniec kariery. Te kary są dotkliwe, bo właściwie równorzędne z zakazem wykonywania zawodu. Taki zawodnik nie może być trenerem, działaczem – tłumaczy Rynkowski w rozmowie ze Sport.pl.