Na trasie w holenderskim Zoetermeer nasza wicemistrzyni olimpijska zrewanżowała się Niemce Sabine Spitz, z którą przegrała na igrzyskach w Pekinie.
- Majka urwała Niemkę z koła - obrazowo opisuje nam trener Andrzej Piątek. - Na jakiś kilometr przed metą poszła ostro na podjeździe i Spitz nie wytrzymała jej tempa. Za plecami Majki utrzymała się wprawdzie Rosjanka Irina Kalentiewa, ale i ona potem odpadła - opowiada zadowolony szkoleniowiec. - Czwarta była Ania Szafraniec, a dziewiąta Magda Sadłecka. Jeśli do tego dodać sobotnie zwycięstwo Oli Dawidowicz, to tak udanych mistrzostw Europy jeszcze nie mieliśmy - podkreśla.
Polka na mecie wyprzedziła Kalentiewą o 18 sekund, a Spitz o 38. Niemka uznała klasę rywalki i złożyła Włoszczowskiej gratulacje. A potem Majce rzuciła się na szyję Ola Dawidowicz. I dziewczyny mogły sobie porozmawiać jak mistrzyni z mistrzynią.