Tylko Itas Trentino i Zenit Kazań zaliczyły co najmniej trzy wygrane finały LM z rzędu, od kiedy w 2000 roku powołano do życia te rozgrywki. W 2021 i 2022 roku Zaksa pokonała w wielkim finale tego samego rywala, właśnie Itas. W 2023 roku dochodzi do bezprecedensowej konfrontacji polsko-polskiej na ziemi włoskiej, bo po drugiej stronie parkietu w hali Pala Alpitour w Turynie stanie Jastrzębski Węgiel, zespół, który ostatnio odprawił kędzierzyński team łatwo w finale PlusLigi. – Ten finał będzie zupełnie inny niż dwa poprzednie – uważa Śliwka. – A rywal w Superfinale Ligi Mistrzów zawsze jest najtrudniejszy, bo to ogromnie prestiżowe spotkanie. Nieprzypadkowo takie dwie drużyny trafiły do finału. To pokazuje, w jak mocnej lidze gramy.
Śliwka: Byliśmy smutni i rozczarowani
– Po przegranym finale ligi byliśmy smutni i rozczarowani, zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba poprawić naszą grę. Jesteśmy pewni, że możemy zagrać dużo lepiej i nawiązać walkę z przeciwnikiem. To jest tylko jeden mecz, wierzę, że wytrzymamy jego intensywność, ale adrenalina, jaka w nas będzie i nasza ekscytacja pozwoli nam skakać jeszcze o te pięć centymetrów wyżej i atakować mocniej.
– Przez dziesięć dni pracowaliśmy nad elementami siatkarskimi i taktycznymi – opowiada Śliwka. - Do tego oczywiście praca fizyczna. Mam nadzieję że fizycznie będziemy przygotowani tak dobrze jak zawsze. Mogliśmy zająć się elementami, które szwankowały w finale ligi. W nim Jastrzębski był lepsza drużyną. Korzystając z dziesięciu dni między finałami przepracowaliśmy ten okres mocno, aby zagrać lepiej – kończy Śliwka.