Kibiców siatkówki najbardziej jednak zainteresuje inna deklaracja Włocha, ściśle związana z siatkówką. Anastasi, który obejrzał w sobotę w akcji Mariusza Wlazłego (29 l.) w nowej roli przyjmującego, mówi nam, że nie skreśla gracza Skry z reprezentacji Polski. Wlazły powiedział ostatnio, że trener z niego zrezygnował, ale jak się okazuje, włoski szkoleniowiec widzi dla niego miejsce w zespole.
- Po pierwsze, Mariusz musi otwarcie zadeklarować, że chce grać w reprezentacji - tłumaczy nam Anastasi. - Poprzednio najpierw nie chciał, a potem stwierdził, że mógłby wrócić na igrzyska. Uznałem, że to nie byłoby dobre dla drużyny, jeśli jeden zawodnik decyduje, w której imprezie weźmie udział, a w której nie. To jest świetny siatkarz, z odpowiednim podejściem mentalnym, ustabilizowany. Został kapitanem zespołu, potrafi się skoncentrować na grze. Mam nadzieję, że będziemy się w stanie porozumieć. Ja nie mam z tym żadnego problemu.
- Jeśli Mariusz stwierdzi, że od pierwszego do ostatniego dnia obozu jest do dyspozycji, to nie ma sprawy, drzwi dla niego są otwarte - podsumował Anastasi, który jeszcze raz zapewnił, że wierzy w zespół, z którym przeżył niepowodzenie na igrzyskach w Londynie po odpadnięciu w ćwierćfinale.
- Ja jestem odpowiedzialny za to, co się stało - przyznaje. - Czasem za wejście na szczyt trzeba zapłacić wysoką cenę. Wierzę jednak w tę drużynę, cały czas możemy walczyć o najwyższe laury. Jeśli kolejny sezon rozpoczniemy z właściwym podejściem do pracy i skupimy się na naszym stylu gry, to osiągniemy założone cele. Musimy pozostać skromni, zrozumieć, że są lepsi od nas, ale jednocześnie iść we właściwym kierunku - podkreśla Anastasi.