"Super Express": - Trenerem kadry powinien być Polak?
Andrzej Kowal: - Najwyższy czas. Przez wiele lat my, Polacy, byliśmy spychani na margines. Jesteśmy ludźmi wykształconymi, mającymi własne idee i mogącymi odnosić sukcesy. Nie jesteśmy gorsi od obcokrajowców.
- Ponowne objęcie przed miesiącem funkcji trenera Resovii zmieniło coś w pańskich staraniach o prowadzenie kadry?
- Nie. Jestem po rozmowie z władzami PZPS. Moja umowa z Resovią kończy się po tym sezonie i nie byłoby przeszkód, bym objął kadrę.
- Za panem przemawia spora liczba sukcesów w siatkówce klubowej.
- Bo w Resovii pozwolono mi pracować spokojnie. Problemem nie są rodzimi trenerzy, ale to, że prezesom czołowych klubów brakuje zaufania do Polaków i zatrudniają cudzoziemców. Prowadząc klub z dużym potencjałem, łatwiej jest zrobić duży wynik. Czy zrobiliby takie wyniki, pracując w słabszych polskich klubach, w nieco gorszych warunkach? Moim zdaniem nie.
- Jaka jest diagnoza dla reprezentacji, która przegrała z kretesem ostatnie ME?
- Wizję pracy przedstawiłem zarządowi PZPS podczas dwuipółgodzinnej rozmowy i nie chcę mówić o tym publicznie. Wiadomo, że reprezentację trzeba budować od nowa, w oparciu o grupę doświadczonych i młodych siatkarzy. To będzie proces i selekcjoner musi dostać kredyt zaufania. Nie można zmieniać trenera po roku, jeśli coś nie wyjdzie.
Przeczytaj: Zaksa wygrywa nawet rezerwami