– Dziękuję za miły prezent – podziękował nieco zaskoczony mistrz, porównując od razu kolor metalowego kurka z barwą swojego złotego medalu.
Kurek wciąż żyje atmosferą mistrzostw, które zakończyły się w tak spektakularny sposób dla Biało-Czerwonych.
– Może fizycznie czuję się trochę zmęczony, ale żal było się rozjeżdżać, bo tak wspaniała atmosfera panowała w naszej grupie – mówi Bartosz. – To było największe wynagrodzenie za pracę, jaką wykonałem przygotowując się do mistrzostw.
Przy napiętym planie wizyt trudno w wypadku Bartka mówić o odpoczynku, a raczej tylko o rozbracie z piłką. Ten będzie krótki, bo już w sobotę będzie miał pierwsze treningi, a być może pojawi się na boisku podczas Memoriału Arka Gołasia.
Bartek chce zachować formę z MŚ w startującej za tydzień lidze w barwach Stoczni Szczecin.
– Nie zamierzam nic zmieniać, więc może się uda – śmieje się. – A poważnie, byłem w swojej karierze na górze i na dole, dlatego jestem przygotowany na wszystko. Wiem, że będzie się ode mnie dużo wymagać, ale poradzę sobie. Z domu do hali trafię bez problemu. Jestem już 30-letnim mężczyzną i chyba w Nowym Jorku też bym się odnalazł – kończy as reprezentacji.