Jedna z najbardziej znanych siatkarek Oranje miała być gwiazdą polskiej drużyny, ale nie zagrała ani jednego meczu ligowego. Klub domagał się realizacji umowy przedwstępnej, która zakładała zawarcie dwóch umów przyrzeczonych (sportowej i wizerunkowej). Holenderka tego nie zrobiła, klub poszedł do polskiego sądu, a zawodniczka wezwała Chemika do wypłaty sum kontraktowych za pośrednictwem wynajętej kancelarii prawnej. W grudniu 2017 r. zerwała umowę. Trzykrotna wicemistrzyni Europy sądziła się z polickim klubem o zaległą kwotę wypłat poprzez arbitraż Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEV), potem składała apelację w trybunale Międzynarodowej Federacji Siatkówki (FIVB), aż w końcu sprawa trafiła do ostatniej instancji – CAS.
Trybunał zadecydował na korzyść Grothues, zobowiązując Chemika Police do wypłacenia jej odszkodowania za rozwiązanie umowy oraz należności z tytułu odsetek i opłat prawnych.
– Ta decyzja potwierdza, że słusznie broniłam swoich praw – skomentowała siatkarka. – To także wiadomość dla wszystkich graczy: nie poddawajcie się, z odpowiednim agentem i zespołem prawnym będziecie bezpieczni – podsumowała Grothues, cytowana przez portal internetowy holenderskiej federacji siatkówki.