Jastrzębianie odprawili Lube w bardzo przekonujący i momentami imponujący sposób, wygrali z mistrzami Italii o wiele łatwiej niż niedawno Zaksa Kędzierzyn w fazie grupowej LM (3:2). – Zaksa pokazała, że Włosi są do ogrania, a my nie czujemy się w żaden sposób słabsi od Zaksy – podkreślał słusznie przed spotkaniem przyjmujący Jastrzębskiego Węgla i reprezentacji Polski Tomasz Fornal. Polski klub popełniał mało błędów w przeciwieństwie do rywali, który w samej pierwszej partii oddali nam poprzez błędy aż 12 „oczek”. Potem jeszcze wielokrotnie niektórzy mniej doświadczeni zawodnicy z Civitanovy razili nieporadnością. A gra Jastrzębia się sama nakręcała, to podopieczni Andrei Gardiniego rządzili na parkiecie w Italii i dyktowali warunki, poczynając od doskonałego przyjęcia zagrywki. Po dwóch wygranych setach, w trzecim jastrzębianie zdominowali przeciwników, prowadzili już nawet 14:8 i 19:11. Lube popełniało szkolne błędy, niektóre wręcz niespotykane na tym poziomie rywalizacji – jak wtedy, kiedy piłka leciała długo i wysoko na stronę włoską i spadała, a siatkarze Lube przewracali się i nie potrafili jej odbić.
Megasensacja! Developres Rzeszów pokonał klubowe mistrzynie świata [SKRÓT MECZU]
Siatkarzem numer jeden mistrzów Polski był czeski atakujący Jan Hadrava, który jeszcze niedawno występował w Lube, choć pełnił tam rolę dalszego rezerwowego. We wtorkowym starciu w hali rywala i swojego poprzedniego zespołu zaliczył 14 pkt. Otrzymał zasłużenie nagrodę MVP.
Hadrava zna dobrze specyfikę siatkówki w Italii i to na pewno mu się przydało, grał z dużą pewnością siebie, rzadko mylił się nad siatką, rozbijał defensywę włoską z łatwością. – To jedna z najlepszych drużyn na świecie. Bardzo dobrze wspominam pobyt w Lube, poznałem sposób pracy w tym klubie, stawiane wymagania – opowiadał przed meczem Czech. – Mam nadzieję, że zagramy dobrze, a wiem na pewno, że musimy dodać od siebie coś więcej niż zwykle, żeby walczyć o wygraną. Szanse oceniam 50 na 50. Polska liga jest obecnie o wiele mocniejsza niż kiedyś, gdy Włosi dominowali, nie ma tak wielkiej różnicy poziomu jak dawniej.
Rewanżowy mecz Jastrzębie – Lube zostanie rozegrany 16 marca o 20.30 na parkiecie mistrzów Polski. Gospodarze mogą nawet przegrać za 3 pkt, a i tak wówczas o wszystkim zadecyduje złoty set. Wynik 3:0, 3:1, 3:2 i 2:3 premiuje bezpośrednio mistrza Polski. Jastrzębianie muszą jednak przy tym pamiętać, że rok temu Zaksa też zwyciężyła w pierwszym meczu ćwierćfinałowym w hali Lube, by potem ulec u siebie 0:3 i ratować sytuację dopiero wygranym na styk złotym setem.
Gwiazdor siatkówki zostanie tatą. Przyszła mama to siostra piłkarza reprezentacji Polski
Zwycięzca rywalizacji zagra w półfinale LM z Zaksą Kędzierzyn. Przypomnijmy, że kędzierzynianie awansowali do tej fazy walkowerem po tym jak Europejska Konfederacja Siatkówki wykluczyła z udziału w pucharowych zmaganiach rosyjskie kluby po inwazji na Ukrainę. Zaksa miała się zmierzyć z Dynamem Moskwa.
W Lidze Mistrzów skutkowało to przyznaniem walkowerów dwójce ćwierćfinalistów: obrońcy tytułu Zaksie i Perugii (szykowała się do meczów z Zenitem St. Petersburg). W efekcie tych decyzji kędzierzynianie czekają już w półfinale na triumfatora z pary polsko-włoskiej, a przeciwnikiem Perugii będzie lepszy w rywalizacji Berlin Volleys – Itas Trentino. Jeśli więc jastrzębianie odprawią mistrza Włoch na tym etapie LM, będzie to oznaczać, że polski zespół już na pewno zagra drugi raz z rzędu w finale najważniejszego europejskiego pucharu siatkarzy.