Polski Związek Piłki Siatkowej skrupulatnie wyliczył, że selekcjoner w 6 dni przejechał 5200 km, pojawił się w 7 miastach, spotkał z 15 kadrowiczkami, a rozmowy trwały 30 godzin. Związek nie napisał tylko jednego – co z tych rozmów wynikło. Nie pochwalono się żadnym sukcesem, wspominając jedynie ogólnikowo, że rozmowy były „szczere, rzeczowe i wyczerpujące”, a rezultaty „owocne i perspektywiczne”. To może oznaczać tyle, że nie wszystkie buntowniczki odmawiają dalszej współpracy.
Nie wiemy jednak wciąż, czy i ewentualnie na jakich zasadach zbuntowane siatkarki porozumiały się ze szkoleniowcem i w jakim składzie reprezentacja Polski powalczy na początku stycznia w kwalifikacjach olimpijskich w holenderskim Apeldoornie.
Kiedy kilka dni temu zadzwoniliśmy do kapitan kadry Agnieszki Kąkolewskiej z prośbą o komentarz, usłyszeliśmy: – Ustaliliśmy, że nie będziemy komentować sprawy w mediach. Chcemy rozwiązywać konflikty we własnym gronie.
Pierwszą odpowiedź w kwestiach personalnych dadzą nominacje do reprezentacji na kwalifikacje olimpijskie, których wysłanie selekcjoner i PZPS zapowiadają na 4 grudnia. Nie można wykluczyć, że w szerokiej kadrze pojawi się kilka nowych twarzy, ale trudno sobie wyobrazić, by doszło do wielkiej rewolucji w przededniu kluczowej imprezy.