"Super Express": - W Rabicie doszło do zawieruchy po tym, jak nie weszłyście nawet do finału tegorocznej Ligi Mistrzyń, będąc organizatorem turnieju?
Katarzyna Skowrońska-Dolata: - Nikt nikomu głowy nie uciął, świat się nie zawalił, ale wszyscy w klubie musieli się zmierzyć z porażką. Sporo się zmieniło, przyszły nowe zawodniczki i większość dołączyła do drużyny dopiero po mistrzostwach świata.
- Rabita ma się czego obawiać w rywalizacji z Chemikiem?
- Klub z Polic ma wszelkie dane, by zaistnieć w pucharach. W Polsce dominuje, a personalnie jest zbudowany bardzo solidnie. Ale ja mam wielką motywację. Nigdy nie wygrałam Ligi Mistrzyń i wreszcie chcę to zrobić. Nie jestem jeszcze spełnioną siatkarką, po każdym sezonie resetuję się i walczę od nowa o kolejne wielkie cele.
Andrea Anastasi zaprosił kibiców do wspólnego selfie [WIDEO]
- Po drugiej stronie siatki stanie dziś między innymi Małgorzata Glinka. Często grałyście przeciwko sobie?
- Zdarzało się to w Lidze Mistrzyń, gdy grałam we Włoszech, a Gosia w Hiszpanii. Potem rywalizowałyśmy jeszcze w Turcji. Tak naprawdę znam większość dziewczyn, przeciwko którym gram i chętnie się z nimi spotkam, przybijając piątkę.
- Przedłużyła pani kontrakt z dotychczasowym klubem jeszcze w trakcie sezonu, a nie jak zwykle po zakończeniu rozgrywek. Oferta Rabity była tak lukratywna?
- I pewnie mam jeszcze powiedzieć, ile mi płacą (śmiech)? Powiem tyle: klub z Baku mnie skusił skutecznie, a oferta jest wyższa niż poprzednia.
- Zobaczymy panią jeszcze w reprezentacji Polski?
- Nie chcę składać żadnych deklaracji. Powiedziałam, że robię sobie roczną przerwę i tego się trzymam. Co stanie się w przyszłym roku, zależy nie tylko ode mnie, ale i od drugiej strony. Nie zrezygnowałam z marzeń o igrzyskach w Rio, ale wszystko w kadrze musi mieć ręce i nogi.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail