Siatkarskie cuda zaczęły się już w czwartym secie, gdy źle policzono punkty na niekorzyść Onico (i już to samo może być podstawą do powtórzenia spotkania), chociaż goście tę partię i tak wygrali. To wydarzenia z końcówki tie-breaka przejdą jednak do kronik PlusLigi. I to wcale nie dlatego, że Onico nie doprowadziło spokojnie do wygranej, mimo prowadzenia 14:11. Zaksa obroniła dwie piłki meczowe, po czym rozgrywający kędzierzynian Ben Toniutti zaserwował w Piotra Łukasika, temu piłka przeleciała przez palce i odbił ją nieczysto, z najwyższym trudem. Jego koledzy przeprowadzili jednak atak i wygrali piłkę, kończąc spotkanie.
Eksportowy polski sędzia Wojciech Maroszek nie odgwizdał błędu Łukasika, ale po gwałtownych protestach Zaksy zmienił decyzję na korzyść gospodarzy. Mecz był kontynuowany i piąty set skończył się wygraną kędzierzynian 17:15.
Onico natychmiast złożyło protest, powołując się na przepis, który mówi, że przy pierwszej piłce jest możliwe „podwójne” odbicie piłki. Wersję klubu z Warszawy wzmacniają też wytyczne sędziowskie światowej federacji, które klasyfikują tego typu zagranie jako przykład poprawnego odbicia.
Sędzia Maroszek szybko zorientował się, że zmieniając decyzję popełnił błąd. Trener warszawian Stephane Antiga (43 l.) zdradził po meczu, że arbiter przyznał się do wpadki.
– Sędzia powiedział mi: „Przepraszam, zje...łem” – zacytował Francuz.
Co teraz? Liga nie komentuje sprawy do czasu otrzymania pełnej dokumentacji. Dzisiaj powinien zostać rozpatrzony protest Onico. W grę wchodzi powtórzenie meczu, ale to wywróciłoby do góry nogami cały terminarz finału. Drugie spotkanie miało się przecież odbyć już w środę w Warszawie.