– Na analizy nie ma teraz czasu, trzeba świętować – kwituje przyjmująca Martyna Czyrniańska, wschodząca gwiazda polskiej i światowej siatkówki, która w wieku zaledwie 20 lat ma już papiery na wielkie granie i przyszły sezon spędzi w Turcji.
– To niesamowite, że w tak młodym wieku miałam okazję zagrać taki turniej, być z drużyną, wnieść cokolwiek na boisko – cieszy się siatkarka, która kolejny rok spędzi w Eczacibasi Stambuł. W meczu z Włoszkami wchodziła z ławki i zdobyła 9 pkt. Wcześniej potrafiła zaliczyć nawet aż 27 przeciwko Niemkom w starciu wygranym 3:2. – Świetnie, że będę mogła teraz powalczyć o miejsce w składzie na igrzyska. Mam nadzieję, że wszystkie będziemy w zdrowiu i pojedziemy do Paryża w najmocniejszym możliwym zestawieniu.
Czyrniańska, która rok temu z powodu kontuzji nie grała w kadrze w MŚ, a w tym sezonie też w związku z urazem musiała opuścić ME, zdążyła na szczęście na kwalifikacje olimpijskie i mogła wspomóc drużynę. Jaką tworzą paczkę?
– Jesteśmy kobietami, wiadomo, że poza boiskiem są osoby, z którymi trzymamy się więcej lub mniej, ale na boisku musimy być jedną drużyną – wyjaśnia Czyrniańska. – To gra zespołowa, nie zawody indywidualne, każda każdą wspiera, każda za drugą skoczy w ogień. Najważniejsze, że potrafimy stworzyć prawdziwy zespół, który walczy do samego końca. Kibice też nas ponieśli. Awans to nagroda dla nas wszystkich, chociaż indywidualnie też oczywiście się bardzo cieszę, że mogłam coś z siebie dać na boisku. Ważne, że wszystkie mamy w ręku bilety na igrzyska, mój występ nie ma żadnego znaczenia – skromnie podsumowuje przyjmująca kadry.