W fazie grupowej LŚ za zwycięstwo każdemu siatkarzowi płacono 800 dolarów (2200 zł), a za porażkę 400 (1100 zł). Trzecie miejsce w grupie wyceniono na 900 000 USD, ale po uwzględnieniu 800 tys. wpisowego od polskiej federacji, do podziału zostawało 100 tys.
Zwyczajowo PZPS przeznacza 70 procent z tej kwoty na premie dla graczy. Po rundzie interkontynentalnej każdy z polskich zawodników wzbogacił się o około 35 000 złotych.
W finale LŚ w Gdańsku walka szła już nawet o milion dolarów. Te kokosy zgarnęli ostatecznie Rosjanie po pokonaniu Brazylii, ale podopieczni Andrei Anastasiego (51 l.) pewnie wywalczyli 3. miejsce. Dzięki temu z dumą prezentowali podczas dekoracji czek na 300 000 dolarów (840 tys. zł), z czego po podziale zostanie po ok. 50 000 zł na głowę.
Przeczytaj koniecznie: Liga światowa. Trener Argentyńczyków: Bartosz Kurek to Messi siatkówki
W sumie to już więc 85 tys. zł dla każdego polskiego uczestnika LŚ, ale rzecz jasna gwiazdy są traktowane specjalnie. Lider biało-czerwonych Bartosz Kurek (23 l.) za zwycięstwo w klasyfikacji najskuteczniejszych siatkarzy finału LŚ wzbogacił się o 20 000 dolarów (56 tys. zł). Bartek, który wyjmie z kasy LŚ najwięcej z Polaków (140 tys. zł), jak zwykle skromnie ocenia swoją rolę.
- Nie uważam się za lidera zespołu, niech sobie tak fachowcy oceniają, ale bez kolegów i tak nic bym nie osiągnął - podsumował polski gwiazdor "światówki".
Indywidualną nagrodę otrzymał także Krzysztof Ignaczak (33 l.). Co zrobi z 10 tysiącami dolarów za tytuł najlepszego libero? - No, nowego samochodu to za to nie kupię... - stwierdził rozbawiony "Igła".