- Dlaczego to nie był udany rok kadry siatkarzy?
- Nie potrafiliśmy w kolejnych imprezach zrobić kroku do przodu. Robiliśmy za każdym razem dwa do tyłu, po czym musieliśmy ze smutnymi twarzami wracać do domu. To nie wpływa dobrze na nasze głowy. Co gorsza, zaraz rusza sezon ligowy i nie będzie czasu na odsapnięcie, przede wszystkim psychiczne. Ono jest teraz dużo ważniejsze niż strona fizyczna.
- Czemu przegraliśmy ze Słowenią? Zaważyły dwa pierwsze sety?
- Od początku graliśmy nerwowo i tak się dzieje przez cały rok. Nie umiemy wskoczyć na wyższy bieg. Tracimy przewagę, trudno nam się gra z zespołami, które robią postępy. Jak rok temu skoczyliśmy komuś do gardła, to go trzymaliśmy, w tym roku gramy, wygrywamy, fajnie jest, ale nie umiemy dobić rywala.
Czytaj: Siatkarskie ME 2015. Bartosz Kurek po porażce ze Słowenią: Zatraciliśmy mentalność zwycięzców
- Przegraliśmy trzy mecze decydujące o wyniku w ważnych imprezach w 2015 roku...
- Przegrywamy niby dwoma punktami, jak z Francją w półfinale Ligi Światowej, czy ze Słowenią w ME, ale w tym roku znowu po dobrym sezonie przyszedł bardzo przeciętny. Ktoś powie, że nieźle zagraliśmy w lidze Światowej, czy sporo spotkań w Japonii. Ale „nieźle” już nie wystarczy. Rywale poszli do góry. Samo granie „nieźle” to za mało na ważny turniej. Tak to możemy sobie grać towarzyskie mecze. W starciach o stawkę trzeba wyjść i się naparzać. Nie możemy sobie grać, bo się nam coś należy. Otóż nic się nam nie należy. Mistrzami świata byliśmy rok temu, teraz jesteśmy już zwykłą drużyną.
Zobacz: ME 2015. Michał Kubiak: Najłatwiej teraz będzie wieszać na nas psy [ZOBACZ WIDEO]
- Znowu wisi nad zespołem klątwa klęski w drugim roku pracy nowego trenera. Tak było za poprzedników Antigi. Z czego to wynika?
- Naprawdę musimy wyciągnąć poważne wnioski, czemu z kapitalnego sezonu robimy nagle bardzo przeciętny. Wygrywamy wiele spotkań, ale z żadnego turnieju nie wracamy uśmiechnięci. Gdzieś mamy problem. Ktoś powie, że nie ma chłopaków, którzy zrezygnowali po mundialu. Można się z tym zgodzić, ale przecież reprezentacja nie składa się z trzech gości, tylko z czternastu. Wszystko było w naszych rękach i głowach i tego nie udźwignęliśmy.
- Powinniśmy mieć obawy przed styczniowymi kwalifikacjami olimpijskimi w Berlinie?
- Nie chcę tak wybiegać w przyszłość. Tu daliśmy ciała, miejmy nadzieję, że każdy przemyśli to wszystko, pójdziemy do przodu, wsiądziemy w jeden wózek i będziemy go pchać w tę samą stronę po jednej drodze. Inaczej nie osiągniemy jakiegokolwiek sukcesu.