– Mistrzostwa Europy są trochę dziwną imprezą, bo podchodzimy do niej inaczej jako reprezentacja Polski. Od nas oczekuje się więcej, a dla drużyn niższej klasy taki turniej jest dużym przeżyciem i wyzwaniem. Nie grają o życie, ale i tak o coś dużego – uważa Drzyzga.
Polacy zachowują respekt dla rywali, na których trafili do tej pory w ME, ale przewaga mistrzów świata była przygniatająca i nie mogło być inaczej. W trzech kolejnych spotkaniach żaden z naszych przeciwników nie ugrał w secie więcej niż 20 pkt.
– Mam dla nich szacunek, ale jakbyśmy z nimi przegrali, to moglibyśmy rozwiązać Polski Związek Piłki Siatkowej, rzucić to wszystko i pojechać w Bieszczady – śmieje się nasz podstawowy rozgrywający. – Nawet jakby teraz przyjechała tu trzecia polska kadra, też by wyszła z tej grupy.